Podsumowanie

Życie na Ziemi toczy się zgodnie z różnymi cyklami, które są uzależnione od zjawisk astronomicznych. Na przykład ruch obrotowy Ziemi sprawia, że po nocy nastaje dzień, a dzięki obiegowi Ziemi wokół Słońca, po zimie przychodzi wiosna. Aztekowie i inne dawne amerykańskie cywilizacje znali ponadto cykl kataklizmów. Używali oni specjalnego mechanizmu kalendarzy, aby precyzyjnie odliczać czas 52-letnich cykli, które przynosiły śmierć i zniszczenie.

Odnalazłem największe kataklizmy w historii i odkryłem, że rzeczywiście zdarzają się one cyklicznie. Co 52 lata przychodzi 2-letni okres, w którym Ziemia staje się niebezpiecznym miejscem. Właśnie w tym okresie zdarzyły się: wszystkie 4 największe trzęsienia ziemi z ostatniego tysiąca lat oraz 5 z 7 najsilniejszych erupcji wulkanów, których dokładny rok da się ustalić (za takie uznaję erupcje z lat: 1815, 1465, 1452, 1257, -1564, -2290 i -4370). Poza tym, w okresie kataklizmów wystąpiło też potężne tornado na Malcie oraz obie wielkie burze geomagnetyczne, które nie były związane z wysoką aktywnością Słońca. Prawdopodobieństwo, że wszystkie te kataklizmy wypadły akurat w tych latach przypadkiem, wynosi jeden do wielu milionów.

Indianie obliczali cykle kataklizmów używając kalendarza Tzolk’in, który opracowali już około 3 tysiące lat temu. To znaczy, że już wtedy musieli wiedzieć o istnieniu cyklu i znać dokładną długość jego trwania, która wynosi 18980 dni. Choć cykl w rzeczywistości czasem bywa nieco krótszy, a czasem nieco dłuższy, to właśnie ta liczba, a nie żadna inna, jest najbliższa długookresowej średniej długości jego trwania. Jest naprawdę zdumiewające, że Indianie potrafili tę liczbę tak dokładnie wyliczyć, ale jeśli rejestrowali kataklizmy wcześniej przez ponad 2 tysiące lat, to dokładne wyznaczenie długości cyklu było możliwe.

Moim zdaniem, przyczyną kataklizmów jest cykliczne oddziaływanie międzyplanetarnego pola magnetycznego na Ziemię. Pewne specyficzne ustawienie planet powoduje, że czasami pole magnetyczne oddziałuje ze znacznie większą siłą. Dochodzi wtedy do kataklizmów globalnych. Taka sytuacja powtarza się zwykle co 13 cykli, czyli co 676 lat. Ślad wiedzy o cyklicznych kataklizmach przetrwał w wielu kulturach. Liczba 13 od starożytności była kojarzona ze śmiercią i nieszczęściem. Indianie domyślali się istnienia też tego dłuższego cyklu i w swoich legendach zawarli ostrzeżenie przed globalnym kataklizmem, który przychodzi co 676 lat. Znaczenie tej liczby potwierdza Apokalipsa św. Jana, według której z liczby 666 należy wyliczyć liczbę bestii. Liczbą bestii jest 676, która stanowi okres cyklicznych resetów.

Cykliczne resety

Przeanalizowałem historię kataklizmów do 10 tysięcy lat wstecz, żeby sprawdzić, czy cykl resetów naprawdę istnieje. Udało mi się odnaleźć 10 kataklizmów ogromnych rozmiarów z tego okresu. Należały do nich wielkie zarazy, takie jak: Czarna Śmierć, dżuma Justyniana, zaraza Cypriana i zaraza Ateńska. Co ciekawe, każda z tych epidemii wywołana była przez bakterie dżumy. Ponadto, przy każdym z tych wydarzeń możemy znaleźć zapiski kronikarzy mówiące, że epidemia wybuchła zaraz po trzęsieniu ziemi. To potwierdza tezę, że bakterie wydostają się z głębin ziemi. Odnośnie wcześniejszych resetów, zachowały się szczątkowe zapiski świadczące, że również i one prawdopodobnie były związane z zarazą.

Najsilniejsze resety powodują nagłą, drastyczną i długotrwałą zmianę klimatu. Dwa resety – wydarzenia sprzed 4.2 i 8.2 tys. lat, były tak potężne, że zostały uznane za punkt graniczny pomiędzy wiekami geologicznymi. Ten późniejszy miał dodatkowo miażdżący wpływ na cywilizację. Inny reset – wydarzenie sprzed 9.3 tys. lat, przyniósł prawie tak samo intensywny, choć wyraźnie krótszy okres ochłodzenia. Kolejny reset ustanowił granicę między prehistorią a starożytnością. Objawiał się on nieco mniej intensywnymi anomaliami klimatycznymi, ale za to wywarł wielki wpływ na losy cywilizacji. Jeszcze inny reset doprowadził do upadku epoki brązu i rozpoczął epokę żelaza. Największe resety zawsze wpływały na tempo cyrkulacji wód oceanicznych, powodując nagłą zmianę klimatu, która za każdym razem objawiała się podobnie – były to okresy globalnego ochłodzenia i megasusz. Za każdym razem, najbardziej dotknięty był rejon Północnego Atlantyku, bo właśnie w tym miejscu pogoda jest w największym stopniu uzależniona od prądów morskich. Ponadto, udało się odnaleźć reset jedyny w swoim rodzaju, który poskutkował powstaniem Morza Czarnego.

Okazuje się, że to właśnie cykl resetów odpowiada za wszystkie największe kataklizmy z ostatnich 10 tysięcy lat. W zgodności z tym cyklem zdarzały się wszystkie największe zarazy, ostre anomalie klimatyczne i upadki cywilizacji. Potęgi resetów naprawdę nie można lekceważyć. Resety mają moc stwarzania nowych mórz, a możliwe, że też i pustyń (powstanie Sahary mogło być związane ze zmianami klimatycznymi po resecie). Przypuszczam, że nagłe zakończenie epoki lodowcowej również było spowodowane przyspieszeniem cyrkulacji oceanicznej będącej skutkiem resetu.

Nazwa „reset” bierze się stąd, że najsilniejsze globalne kataklizmy zawsze doprowadzały do zakończenia trwającej epoki geologicznej lub historycznej, po której nastawała nowa epoka. Poza dwoma wiekami geologicznymi, w wyniku resetu kończyły się też: prehistoria, wczesna epoka brązu, późna epoka brązu… Następnie, dżuma Justyniana doprowadziła do upadku Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego, co zakończyło epokę starożytności. Z kolei Czarna Śmierć i związana z nią zapaść demograficzna były ważnymi czynnikami, które doprowadziły do kryzysu późnego średniowiecza. Kryzys ten zakończył stulecia stabilności w Europie i przyniósł zmiany polityczne, które w XV wieku doprowadziły do zakończenia epoki średniowiecza i nastania renesansu. Niektórzy historycy sugerują, że podobnie, jak zaraza Justyniana doprowadziła do końca starożytnego niewolnictwa, przynajmniej we Włoszech i Hiszpanii, tak Czarna Śmierć niemal doprowadziła do zniknięcia poddaństwa chłopów w zachodniej Europie.

To właśnie były największe kataklizmy z ostatnich 10 tysięcy lat. Wszystkie one zdarzyły się bardzo blisko lat, które wyznacza 676-letni cykl resetów. Datowanie nawet tych najstarszych resetów, sprzed kilku tysięcy lat, pokrywa się z cyklem z dokładnością do 1-2 lat. Dokładność cyklu resetów jest po prostu kosmiczna! Nie spodziewałem się, i wy chyba też nie, że złoży się to aż tak dokładne. Prawdopodobieństwo, że mogło to się tak ułożyć przypadkiem może być różnie liczone, ale na pewno jest znacznie mniejsze niż jeden do miliona. Możemy mieć pewność, że cykl resetów naprawdę istnieje i że następny globalny kataklizm nadejdzie już w latach 2023-2025!

Sfałszowana historia

Ludzkość od najdawniejszych czasów doświadczała resetów, ale pamięć o nich została wymazana. W szkole uczyli nas głównie o wojnach, ale już prawie wcale o zarazach i kataklizmach, a przecież miały one decydujący wpływ na przebieg historii. Czy wydaje wam się, że władza zechciałaby nas ostrzec przed nadchodzącym kolejnym resetem? Myślicie, że chcieliby nas ratować? Wiedza o zbliżającym się kataklizmie, to bezcenna wiedza strategiczna, która może zmienić układ sił na świecie. Kraje, które dobrze się na niego przygotują, staną się mocarstwami. Oligarchowie, którzy zainwestują w branże potrzebne po kataklizmie, wzbogacą się. Ci psychopaci na pewno by nas nie ostrzegli. Oni myślą tylko o sobie. Rządy okłamują nas we wszystkim, w czym tylko się da i również w kwestii resetu nie mówią nam prawdy. Wręcz przeciwnie, robią wszystko, aby ukryć ją przed nami.

Historia została totalnie zafałszowana, a chęć ukrycia tajnej wiedzy o występujących cyklicznie kataklizmach była zapewne główną motywacją fałszerzy. Można się domyślać, że wiele wydarzeń z czasu resetów zostało całkowicie wymazane z historii i nigdy nie będziemy mieli okazji ich poznać. Inne wydarzenia zostały poprzesuwane w chronologii. Dżuma Justyniana została przesunięta z wieku VII do VI. Na szczęście, przelatująca w czasie zarazy bardzo charakterystyczna kometa, pomogła mi poskładać rozczłonkowaną historię dżumy, a dzięki zaćmieniom Słońca i Księżyca, udało mi się ustalić jej prawdziwą datę. Zapewne podobnych fałszerstw jest w historii więcej, ale nie zawsze łatwo uda się je udowodnić. Najbardziej podejrzana wydaje mi się data Wielkiego Głodu, który według oficjalnej historii miał wystąpić w latach 1315–1317, czyli krótko przed epidemią Czarnej Śmierci.

(ref.)Wielki Głód dotknął większość Europy, rozciągając się na wschód do Rosji i na południe do Włoch. Od wiosny 1315 r. do lata 1317 r. na znaczną część Europy spadły niezwykle ulewne deszcze. Przez całą wiosnę i lato ciągle padało, a temperatura pozostawała niska. W takich warunkach ziarno nie mogło dojrzeć, co doprowadziło do powszechnego nieurodzaju. Ponadto, wielkie powodzie niszczyły zbiory, powodując masowy głód. Jednak nieudane zbiory nie były jedyną przyczyną głodu. Podczas tej zmiany klimatu, europejskie bydło zostało dotknięte zarazą bydlęcą, spowodowaną nieznanym patogenem, czasami identyfikowanym jako wąglik. Choroba poskutkowała spadkiem liczebności owiec i bydła aż o 80%. Masowa śmierć i choroby bydła drastycznie wpłynęły na produkcję mleczną. Ludzie zaczęli zbierać dziko rosnące korzenie jadalne, trawy, orzechy i korę w lasach. W Bristolu kroniki miejskie donosiły, że miał miejsce: „Wielki głód z taką śmiertelnością, że żywych nie wystarczało, aby grzebać zmarłych; mięso koni i psów było uważane za dobre mięso”. Kronikarze tamtych czasów odnotowali wiele przypadków kanibalizmu. Głód doprowadził do śmierci około 10-15% populacji Europy.

Nadzwyczaj ulewne deszcze oraz masowe wymieranie zwierząt w całej Europie – dokładnie takie same zjawiska opisują kronikarze piszący o czasie Czarnej Śmierci! Przecież nie często zdarza się tak wielka epidemia, że większość zwierząt na całym kontynencie wymiera. A tutaj, miałoby się to wydarzyć dwa razy, w odstępie trzech dekad. I w obu przypadkach, epidemii towarzyszyły ulewne deszcze i wielkie powodzie. W czasie Wielkiego Głodu deszczowa pogoda trwała przez dwa lata i w czasie Czarnej Śmierci tak samo trwała przez dwa lata. Myślę, że historia Wielkiego Głodu została przesunięta w czasie, żeby ukryć prawdziwą skalę zagłady. Rządzący chcieli ukryć, że wszystkie te klęski: zaraza wśród ludzi, zaraza wśród zwierząt, załamanie klimatu i wielki głód – działy się w tym samym czasie. Zafałszowali historię, aby nie można było powiązać ze sobą tych zjawisk i odkryć tajemnicy resetów. Myślę, że do ofiar tamtego resetu, poza 50% populacji Europy zmarłej na dżumę, należy doliczyć kolejne 10-15% populacji, która zmarła z głodu. Warto dodać, że anomalie pogodowe z czasów Wielkiego Głodu uznawane są za rok rozpoczęcia Małej Epoki Lodowcowej. A zatem okazuje się, że kilkusetletni okres ochłodzenia mógł się zacząć dokładnie w czasie resetu!

Rosnąca Ziemia

Wiek dna oceanów (w mln. lat)

Z zapisków kronikarzy wynika, że zaraza najczęściej brała swój początek na terenie Etiopii. Myślę, że istnieje wyjaśnienie, dlaczego epidemia zaczynała się właśnie tam, a nie gdzie indziej. Mapa widoczna powyżej pokazuje wiek dna oceanu w jego różnych miejscach. Oceany ciągle się rozszerzają, dlatego różne części dna mają różny wiek. Na czerwono zaznaczone są te części dna, które powstały stosunkowo niedawno, czyli w ciągu ostatnich milionów lat. Mapa ukazuje, że obecnie dno oceanu rozszerza się właśnie u wybrzeży Etiopii (kraj ten leży na południe od Egiptu, nad Morzem Czerwonym). Afrykańska płyta tektoniczna odsuwa się od płyty arabskiej, więc w pobliżu Etiopii powstaje głęboka szczelina. A poprzez nią, z głębokich warstw ziemi wydostają się bakterie dżumy. Dlatego zaraza najczęściej zaczyna się właśnie tam. Choć podczas wyjątkowo silnych resetów, źródło dżumy może być w kilku różnych miejscach. Kronikarze pisali, że Czarna Śmierć zaczęła się od kataklizmów w Indiach oraz w Turcji, którym towarzyszył ogień spadający z nieba. Chodzi tu najpewniej o miejsce w południowej Turcji, w pobliżu Antiochii – w miejscu, gdzie Anatolijska płyta tektoniczna odsuwa się od płyty Arabskiej.

Powyższa mapa pokazuje, że w ciągu ostatnich 150-200 milionów lat dno oceanu stopniowo się powiększało. Wcześniej wszystkie lądy były ze sobą połączone, ale w tym czasie były całkowicie pokryte oceanem. Potem, lądy zaczęły się od siebie odsuwać, a pomiędzy nimi, stopniowo zaczęły powstawać oceany. Mapa pokazuje, że przez miliony lat wszystkie oceany znacznie zwiększyły swoją powierzchnię. Jednocześnie wielkość kontynentów pozostała nie zmieniona. A to oznacza, że Ziemia musi rosnąć. Według teorii rosnącej Ziemi, nasza planeta miała niegdyś cztery razy mniejszą objętość niż obecnie. Moim zdaniem, Ziemia nie rośnie jednostajnie, ale w dużej mierze dzieje się to skokowo. Najszybciej rośnie właśnie podczas resetów, kiedy ruchy płyt tektonicznych są największe. Wobec tego, przypuszczam, że po kolejnym resecie, nasza planeta może powiększyć się o około 100 m w obwodzie. Tutaj znajdziecie wyjaśnienie teorii rosnącej Ziemi: link 1, link 2.

Miasta widmo

Rządy już od dawna przygotowują się do nadchodzącego resetu. Najdalej idące przygotowania powzięły Chiny. W ostatnich latach, Chiny wybudowały ogromną liczbę mieszkań, które obecnie pozostają niezamieszkane. Mark Williams, główny ekonomista Capital Economics ds. Azji, szacuje, że Chiny mają około 30 milionów niesprzedanych nieruchomości, które mogą pomieścić 80 milionów ludzi. To prawie cała populacja Niemiec! Co więcej, prawdopodobnie kupiono, ale nie zajęto około 100 milionów nieruchomości, które mogą pomieścić około 260 milionów ludzi! Takie projekty od lat przyciągają uwagę, a nawet są nazywane chińskimi „miastami widmo”.(ref.)

Według oficjalnej wersji, miasta te powstały na skutek nieprawidłowego zarządzania. Przez pomyłkę wybudowano tyle mieszkań, że można by w nich pomieścić całą populację USA i jeszcze 10 mln miejsc zostałoby wolnych… Dla mnie, brzmi to mało wiarygodnie. Wiemy, że spośród siedmiu najbardziej tragicznych trzęsień ziemi ostatnich stuleci, aż cztery miały miejsce w Chinach. Po takim kataklizmie zawsze pozostaje duża grupa ludzi, którzy przeżyją, ale stracą dach nad głową. Chiny pamiętają doświadczenie z roku 2008, gdy w trzęsieniu ziemi w Sichuan zginęło 88 tys. ludzi, a co najmniej 4,8 mln osób zostało bezdomnymi. Władze Chin wiedzą, że w czasie następnego resetu dojdzie do potężnych trzęsień ziemi i wiele budynków ulegnie zniszczeniu. Spodziewają się, że setki milionów ludzi stracą mieszkania i będzie trzeba ich gdzieś zakwaterować. Na to właśnie przygotowują się Chiny.

Wnioski

Do zajęcia się tematem globalnych kataklizmów zainspirowała mnie teoria badacza historii Artura Lalaka, którą można zobaczyć tutaj: PĘTLA CZASU złamanie kodu bestii. Po dokładnym przebadaniu tego tematu, udało mi się znaleźć liczne dowody na występowanie resetów w przeszłości. Najmocniejszym punktem teorii resetu 676 jest to, że opiera się ona na wiedzy o historycznych kataklizmach, którą każdy może samodzielnie zweryfikować. Nie zostawiam was z wątpliwościami, czy reset nadejdzie, ale daje pewność, że tak właśnie się stanie. Teoria resetu 676 to brakujący puzzel układanki, który pozwala wyjaśnić wiele innych spraw, które dotychczas były niezrozumiałe, m.in.:

Zajęło mi 19 miesięcy, aby dokładne przebadać temat cyklicznych resetów, opisać go w szczegółowy i zrozumiały sposób, zweryfikować wszystkie informacje, a następnie przetłumaczyć na angielski i ładnie sformatować. Nie udałoby się to, gdybym dzielił ten czas z pracą zawodową. Sądzę jednak, że warto było podjąć ten wysiłek dla was, abyście mieli szansę przygotować się do nadchodzacej katastrofy i ocalić swoje życie. Możecie mi się za to odpłacić, składając datek w dowolnej kwocie, który pomoże mi przetrwać ten trudny czas. Wybierz swoją walutę, aby przejść do systemu płatności.

Następny rozdział:

Piramida władzy