Apokalipsa 2023

Czterej Jeźdźcy Apokalipsy. „Dano im władzę nad czwartą częścią ziemi, by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta ziemi.” (Księga Objawienia 6,8)
Pokaż obraz w pełnym rozmiarze: 2290 x 1200px

W tym rozdziale przedstawię swoje przewidywania odnośnie przebiegu resetu. Dzięki temu, będziecie wiedzieli, jak się przygotować, aby zwiększyć swoje szanse na przeżycie. Przedstawię tutaj najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń, która opiera się na wiedzy o wcześniejszych globalnych kataklizmach.

Jak wiemy, erupcja wulkanu Tambora z roku 1815 wystąpiła 3 lata i 7 miesięcy przed końcem cyklu 52-letniego i był to kataklizm najwcześniejszy względem tego cyklu. Z kolei kataklizmem najpóźniejszym była Superburza kolejowa w Nowym Jorku z roku 1921, która wydarzyła się 1 rok i 5 miesięcy przed końcem cyklu. Te dwa punkty czasowe wyznaczają początek i koniec trwającego nieco ponad dwa lata okresu kataklizmów. W obecnym cyklu, okres kataklizmów przypada na okres od lutego 2023 do kwietnia 2025. I właśnie ten czas ogłaszam czasem resetu, albo jak kto woli – czasem apokalipsy. Chociaż możliwe jest, że ostre kataklizmy zaczną się parę miesięcy później. Jednak w każdym przypadku środek resetu wypadnie w marcu 2024 roku. Trzeba też pamiętać, że skutki kataklizmów, zaraza i zmiany polityczne pozostaną z nami jeszcze na długo po tym, jak Ziemia się uspokoi.

Tabela cyklu resetów wskazuje, że obecny reset przybierze maksymalną możliwą siłę. Czasami bywa tak, że cykl resetów się przesuwa – śpieszy się lub się spóźnia. W takim przypadku, reset może okazać się słabszy niż przewiduje tabela. Jednak nie sądzę, że będzie tak tym razem. Wybuch wulkanu Tambora, który miał miejsce na samym początku okresu kataklizmów pokazuje, że jeszcze dwieście lat temu, cykl się nie spóźniał. Natomiast data Superburzy kolejowej, która przypadła na sam koniec okresu kataklizmów dowodzi, że jeszcze sto lat temu, cykl się nie śpieszył. A skoro cykl się nie spóźnia, ani nie spieszy to znaczy, że idzie dokładnie zgodnie z planem. Reset będzie naprawdę potężny! A najgorsze jest to, że podczas obecnego resetu będziemy musieli mierzyć się nie tylko z kataklizmami naturalnymi, ale też z państwem, które prowadzi z nami wojnę na wyniszczenie.

Erupcje wulkanów

Chociaż apokalipsa na dobre rozkręci się w roku 2023, to pierwsze kataklizmy wystąpią wcześniej. Tak naprawdę, już się one zaczęły! Pierwszym z nich był potężny wybuch wulkanu w Tonga. 15 stycznia 2022 r. rozpoczęła się bardzo duża erupcja na Hunga Tonga – Hunga Haʻapai, niezamieszkanej wulkanicznej wyspie archipelagu Tonga na południowym Pacyfiku. Kolumna erupcyjna wzrosła na wysokość 58 km, sięgając mezosfery. Widoczna na zdjęciu chmura pyłu ma średnicę około 500 km szerokości, czyli mogłaby pokryć cały średniej wielkości kraj.(ref.)

Wybuch był słyszany aż na Alasce, oddalonej o prawie 10 000 km i był prawdopodobnie najgłośniejszym wydarzeniem od wybuchu indonezyjskiego wulkanu Krakatau w 1883 roku. Fala ciśnienia atmosferycznego kilkakrotnie okrążyła cały glob. Erupcja wyrzuciła w powietrze 10 km3 popiołu wulkanicznego, osiągając 6. stopień w indeksie wybuchowości wulkanicznej (VEI), czyli była tak silna jak erupcja Pinatubo w 1991 roku.(ref.) Szeroka na 4 km wyspa Hunga Tonga-Hunga Ha’apai została zniszczona podczas erupcji, jak widać na zdjęciach satelitarnych 6 stycznia (po lewej) i 18 stycznia (po prawej).

Erupcja spowodowała tsunami na Pacyfiku. Rząd Tonga potwierdził, że fale o wysokości do 15 m uderzyły w zachodnie wybrzeże archipelagu Tonga. W Japonii z powodu groźby tsunami ewakuowano 230 tys. mieszkańców. Dwie osoby utonęły w Peru, gdy fala o wysokości 2 m uderzyła w wybrzeże. W tym samym kraju fale tsunami spowodowały wyciek ropy, poruszając statkiem transportującym ropę do rafinerii. Wyciek dotknął morze, pas przybrzeżny i chronione obszary naturalne w Peru. Erupcja może mieć efekt ochłodzenia na półkuli południowej, powodując lekkie ochłodzenie zim. Efekt chłodzenia 0,1–0,5°C może utrzymywać się przez kilka miesięcy.

Erupcja nie była rekordowa pod względem objętości wyrzuconego materiału, ale była wyjątkowo silna. Wyrzut popiołu na taką wysokość nigdy wcześniej nie został zarejestrowany. Była to prawdziwie apokaliptyczna erupcja, która pokazuje nam, że międzyplanetarne pole magnetyczne zaczęło już oddziaływać na Ziemię. A to oddziaływanie ciągle wzrasta. Myślę, że potężne, tragiczne w skutkach kataklizmy mogą zdarzyć się już w każdej chwili.

Dawne resety, takie jak dżuma Justyniana, upadek późnej epoki brązu lub przejście z prehistorii do historii, wiązały się z szokiem klimatycznym, który naukowcy próbują tłumaczyć potężnym wybuchem wulkanu. W żadnym z tych przypadków nie potrafią jednak odnaleźć wulkanu, który byłby za ten szok odpowiedzialny. Chociaż erupcje wulkanów są mocno związane z cyklem 52-letnim, to tak naprawdę nie ma dowodów, że jakakolwiek znacząca erupcja kiedykolwiek wydarzyła się w cyklu 676-letnim. Moim zdaniem, te szoki klimatyczne spowodowane były upadkami dużych meteorytów. Wobec tego, uważam, że jest dość niskie prawdopodobieństwo, że podczas następnego resetu dojdzie do wielkiej erupcji wulkanu o sile VEI-7.

Burze geomagnetyczne

Rozbłyski słoneczne i koronalne wyrzuty masy występują najczęściej w fazie maksimum słonecznego, które powtarza się co około 11 lat. Obecnie znajdujemy się w fazie rosnącej aktywności słonecznej i możemy się spodziewać, że cykl słoneczny osiągnie swoje maksimum w latach 2024-2026, czyli w czasie resetu. Aktywność słoneczna już od września 2020 roku stale przekracza oficjalne prognozy NASA. Od początku 2022 roku, prawie każdego dnia dochodziło do wybuchów na Słońcu, z których niektóre były wyjątkowo silne.

Wysokość aktywności słonecznej w czasie obecnego cyklu. (ref.)
Wartości miesięczne, Uśrednione wartości miesięczne, Wartości przewidywane.

Rozbłyski słoneczne i koronalne wyrzuty masy są głównymi czynnikami kształtującymi pogodę kosmiczną. Plazma pochodząca z tych wybuchów przenosi słoneczne pole magnetyczne daleko w przestrzeń kosmiczną. W fazie maksimum aktywności słonecznej, kiedy wybuchy na Słońcu są częste, siła międzyplanetarnego pola magnetycznego wzrasta około dwukrotnie.(ref.) Z tego powodu kataklizmy w czasie nadchodzącego resetu mogą się okazać nawet bardziej intensywne, niż wynikałoby to jedynie ze wskazań cyklu 676-letniego. A zatem wszystko wskazuje na to, że ten reset będzie równie potężny, co najsilniejsze resety w historii i najprawdopodobniej przywyższy skalę zniszczeń znaną z okresu Czarnej Śmierci. Z pewnością jednak można stwierdzić, że wysoka aktywność słoneczna spowoduje częste występowanie burz geomagnetycznych na Ziemi.

Burze geomagnetyczne są ściśle powiązane z 52-letnim cyklem kataklizmów. Silne burze wystąpiły w roku 1921 i w 1972, czyli w obu ostatnich okresach kataklizmów. Tego typu zjawiska są też mocno związane z cyklem 676-letnim, co potwierdzają zapiski kronikarzy. W czasie poprzednich resetów obserwowali oni liczne zorze polarne, które zapewne były spowodowane niezwykle intensywnymi koronalnymi wyrzutami masy. W roku 2024, wszystkie cykle związane z wybuchami na Słońcu osiągną swoje maksimum. Burze magnetyczne będą więc na pewno i będą bardzo potężne! Warto dodać, że od pewnego czasu słabnie pole magnetyczne Ziemi. W ciągu ostatnich 150 lat osłabło ono o 10%, czyli nasza naturalna tarcza będzie mniej odporna na wybuchy słoneczne.(ref.)

Zacznę od dobrych wiadomości. Otóż, w czasie intensywnych burz magnetycznych zorze polarne będą widoczne nie tylko w okolicy biegunów, ale też na niskich szerokościach geograficznych, czyli prawie na całym świecie. W czasie Wydarzenia Carringtona zorza polarna była widoczna nawet na Hawajach.(ref.) Tutaj kończą się dobre wiadomości.

Zorza polarna w Paryżu – wizja artysty.(ref.)

(ref.) Sugerowano, że burza geomagnetyczna na skalę wydarzenia Carringtona spowodowałaby zniszczenia o wartości miliardów, a nawet bilionów dolarów, niszcząc satelity, sieci energetyczne i sieci łączności radiowej. Miałaby także spowodować przerwy w dostawie prądu na masową skalę, których nie dałoby się naprawić przez tygodnie, miesiące, a nawet lata. Takie nagłe przerwy w dostawie prądu mogą zagrozić produkcji żywności. Uszkodzenie satelitów komunikacyjnych może zakłócić naziemne połączenia telefoniczne, telewizyjne, radiowe i internetowe. Według National Academy of Sciences, superburza słoneczna może spowodować też globalne, trwające miesiące, przerwy w dostępie do Internetu.

Kiedy pola magnetyczne poruszają się w pobliżu przewodnika, takiego jak drut, w przewodniku wytwarzany jest prąd. Dzieje się to na wielką skalę podczas burz geomagnetycznych we wszystkich długich liniach przesyłowych. Długie linie przesyłowe (liczące wiele kilometrów) są zatem narażone na uszkodzenie. W szczególności dotyczy to głównie operatorów w Chinach, Ameryce Północnej i Australii. Sieć europejska składa się głównie z krótszych obwodów przesyłowych, które są mniej podatne na uszkodzenia. Prądy indukowane w tych liniach z burz geomagnetycznych są szkodliwe dla urządzeń przesyłu energii elektrycznej, zwłaszcza transformatorów, powodując nagrzewanie się cewek i rdzeni. W skrajnych przypadkach mogą one ulec wyłączeniu lub zniszczeniu.

Wizualizacja Londynu podczas braku prądu.

Zakres możliwych zakłóceń podlega dyskusji. Według badań korporacji Metatech, burza o sile porównywalnej do tej z 1921 roku zniszczyłaby ponad 300 transformatorów i pozostawiła bez prądu ponad 130 milionów ludzi w Stanach Zjednoczonych, zadając straty w wysokości kilku bilionów dolarów. Niektóre zeznania przed Kongresem wskazują na potencjalnie nieograniczoną awarię, trwającą do czasu wymiany lub naprawy transformatorów. Te przewidywania są sprzeczne z raportem North American Electric Reliability Corporation, w którym stwierdza się, że burza geomagnetyczna spowodowałaby tymczasową niestabilność sieci, ale nie spowodowałaby powszechnego zniszczenia transformatorów wysokiego napięcia. Raport wskazuje, że powszechnie znane załamanie sieci w Quebecu nie było spowodowane przegrzaniem transformatorów, ale niemal równoczesną awarią siedmiu przekaźników. Otrzymując alerty i ostrzeżenia o burzach geomagnetycznych za pośrednictwem satelitów pogody kosmicznej, takich jak SOHO lub ACE, firmy energetyczne mogą zminimalizować uszkodzenia sprzętu do przesyłu energii poprzez chwilowe odłączenie transformatorów lub wywołanie tymczasowych przerw w dostawie prądu.

Jak widać, zdania co do skutków burz magnetycznych są różne. Niektórzy straszą nawet kilkoma latami bez prądu. Moim zdaniem, tak długi czas bez prądu bardziej zaszkodziłby systemowi niż społeczeństwu. Ludzie bez prądu przetrwają, ale korporacje i państwo nie. Pranie mózgu działa przecież na prąd. Po kilku latach bez propagandy z telewizji i internetu, ludzie staliby się całkiem normalni, a tego system by nie przetrwał. Oni nie pozwoliliby sobie na takie ryzyko. Myślę, że podczas burz magnetycznych, sieci energetyczne będą wyłączane, aby zapobiec ich uszkodzeniu. Można się spodziewać powtarzających się braków prądu, trwających za każdym razem przez kilka, może kilkanaście dni.

Wiele państw Europy już przygotowuje społeczeństwo na blackout. Ostrzeżenia dla mieszkańców wydały: Austria, Niemcy, Szwajcaria, Hiszpania oraz Polska.(ref.) Badacz z największej w Hiszpanii publicznej instytucji naukowej, Antonio Turiel, uważa, że wszystkie kraje Europy są narażone na braki dostaw prądu. Podkreśla, że przerwy w dostawach energii elektrycznej potrwają od kilku dni do nawet kilku tygodni. Władze Szwajcarii twierdzą, że zdarzy się to w ciągu najbliższych lat – do 2025 roku. Tamtejszy rząd argumentuje, że obawy przed brakiem prądu związane są z problemami w aktualizacji umów energetycznych z Unią Europejską. Ponadto, władze ostrzegają, aby w czasie blackoutu nie używać samochodów. Tłumaczą to m.in. tym, że nie będzie w tym czasie działała sygnalizacja świetlna. Na filmach informacyjnych na temat blackoutu pokazywani są żołnierze ubrani w maski przeciwgazowe. Władza próbuje w ten sposób oswoić ludzi z faktem, że w czasie blackoutu, z jakiegoś powodu, będzie zatrute powietrze i duże ruchy wojsk.(ref.) Wydaje się, że w niektórych krajach, władza już testuje zachowanie ludzi w przypadku blackoutu. W czerwcu 2019 roku, na 12 godzin prąd został wyłączony w całej Argentynie, Urugwaju i w części Paragwaju.

Bardzo realistyczny opis przebiegu blackoutu przedstawił Marc Elsberg w swojej powieści pt. „Blackout – Jutro będzie za późno”. Okazuje się, że brak prądu stanowi problem znacznie większy niż jedynie pozbawienie oświetlenia, internetu i telewizji. Bez prądu, wszystkie domowe urządzenia elektryczne zawodzą, łącznie z lodówką, kuchenką i pralką. Centralne ogrzewanie też nie działa bez prądu, niezależnie od tego, czym jest zasilane. Temperatura w mieszkaniach stopniowo spada, a wkrótce zaczyna brakować też ciepłej wody. Po jednym lub dwóch dniach, w kolejnych zakładach wodociągowych przestają działać pompy, więc w domach zaczyna brakować wody w kranie i w spłuczce toalety. Po 2-3 godzinach rozładowują się baterie masztów telefonii komórkowej, więc jakiekolwiek rozmowy telefoniczne przestają być możliwe. Bez prądu, apteki przestają wydawać leki, ponieważ cała kartoteka pacjentów jest przechowywana w komputerze. Już po dwóch dniach, w szpitalach zaczyna brakować paliwa do awaryjnych generatorów. Wszystkie medyczne urządzenia elektryczne przestają działać, więc zabiegi ratunkowe nie są już dłużej wykonywane. Pierwsi pacjenci szpitali, pensjonariusze domów opieki i ofiary wypadków zaczynają umierać.

Natychmiast po odcięciu prądu przestają funkcjonować pociągi i metro, a z powodu awarii sygnalizacji świetlnej, na ulicach tworzą się wielkie korki. Stacje benzynowe przestają działać z powodu awarii pomp paliwowych. Przestają działać również bankomaty i systemy kasowe w sklepach. Wkrótce pierwszym ludziom kończy się jedzenie i woda pitna. Supermarkety wydają towar, ale tylko za gotówkę. Ludzie bez gotówki nie dostają nic. Po kilku dniach supermarkety są już puste. Cały towar został wyprzedany, albo rozkradziony. Nowe dostawy nie docierają, bo z powodu braku prądu cały system logistyczny się załamał. Ponadto, w ciężarówkach wkrótce zabraknie paliwa. Już po kilku godzinach zaczynają się spore problemy w rolnictwie. Bez prądu, krowy nie mogą być dojone. W hodowlach krów i drobiu zawodzi wentylacja, dlatego zwierzęta zaczynają masowo ginąć powolną śmiercią z przegrzania i uduszenia. Nawet jeśli blackout potrwa tylko przez kilka dni, to życie nie odrazu powróci do normy. Świeża żywność w magazynach zepsuła się z braku chłodzenia. Magazyny i zakłady produkcyjne muszą być najpierw oczyszczone i zdezynfekowane. Ponowne uruchomienie produkcji żywności potrwa kilka dni. Następnie potrzeba będzie kolejnych dni, jeśli nie tygodni, aby zaopatrzyć wszystkie supermarkety w wystarczającą ilość towarów. Po kilkudniowej przerwie w dostawie prądu miną tygodnie, zanim powróci normalność.

Trzęsienia ziemi

Sierpień 2016 Trzęsienie ziemi w środkowych Włoszech o sile 6,2 w chwili obecnej.
Pokaż obraz w pełnym rozmiarze: 2500 x 1667px

W miarę rosnącego oddziaływania planet na Ziemię, wzrastać będzie zagrożenie silnymi trzęsieniami ziemi. Wydaje się, że kataklizmy z początku okresu kataklizmów są zwykle najsilniejsze. Dlatego reset może się zacząć nagle, od potężnego wstrząsu. Z zapisków kronikarzy wynika, że trzęsienia ziemi podczas resetów są inne niż te, które występują normalnie. Mogą one obejmować wielkie regiony i trwać przed długi czas, nawet przez wiele dni. W czasie resetu, w niektórych miejscach dojdzie do znacznego przeobrażenia terenu. W pewnych miejscach mogą wystąpić wielkie osuwiska, które zmienią biegi rzek, a gdzie indziej, nagle wypiętrzą się pagórki.

Mapa występowania wulkanów (czerwone) i trzęsień ziemi (niebieskie).

Najbardziej tragiczne trzęsienia ziemi wystąpią w Chinach, gdzie mogą się przyczynić do kilku, a może nawet kilkudziesięciu milionów ofiar śmiertelnych. Jeszcze większa będzie liczba osób, które stracą domy i zostaną przesiedlone. Chiny przygotowały wolne mieszkania dla 340 mln ludzi i ta liczba mówi sama za siebie, jakiej skali kataklizmów się spodziewają. Proporcjonalnie duże straty (setki tysięcy ofiar) mogą dotknąć takie kraje jak: Turcja, Iran, Pakistan, Indonezja, Japonia, Włochy, a także wiele mniejszych krajów leżących w rejonach sejsmicznych. Trzęsienia ziemi będą występować również w miejscach, w których zazwyczaj nie występują, ale będą one tam mniej intensywne.

Trzęsienia ziemi pod oceanami będą powodować fale tsunami, które uderzą w tereny przybrzeżne. Tsunami może osiągnąć wysokość podobną lub trochę większą od tej, która powstała na Oceanie Indyjskim w roku 2004. Zagrożone są tereny leżące w odległości do kilku kilometrów od brzegu.

Zaraza

W pewnym momencie dojdzie do potężnego trzęsienia ziemi i rozsunięcia płyt tektonicznych, które spowoduje powstanie głębokiej szczeliny. Może się to zdarzyć równie dobrze na lądzie, jak i pod oceanem. Etiopia i południowa Turcja to jedne z prawdopodobnych miejsc. Z ziemi wydostaną się toksyczne gazy i bakterie. W pierwszej kolejności, od gazów zginą ludzie mieszkający w pobliżu epicentrum, zwłaszcza ci mieszkający nisko nad poziomem morza. Jeden z kronikarzy pisał, że morowe powietrze najszybciej dotarło do miast położonych nad morzem oraz w dolinach. Zaraz potem zacznie się śmiertelna zaraza.

Czarna Śmierć zaczęła się prawie w tym samym czasie w Indiach i w Turcji. Następnie, w ciągu zaledwie paru tygodni, transportem morskim dotarła do Konstantynopola, Aleksandrii i miast portowych we Włoszech. Stamtąd, już w nieco wolniejszym tempie, posuwała się w głąb lądu. Zaraza roznosi się poprzez kontakt międzyludzki oraz poprzez dzikie zwierzęta (np. gryzonie). Można przypuszczać, że tym razem zaraza też w pierwszej kolejności spustoszy największe miasta. Czarna Śmierć w głównej fali przetaczała się przez świat przez około 3-4 lata. Obecnie świat jest lepiej skomunikowany, więc główna fala zarazy prawdopodobnie będzie potrzebować mniej czasu, aby rozprzestrzenić się na całą Ziemię. Czarna Śmierć w każdym mieście trwała przez około pół roku, z największą intensywnością trwając przez 3 miesiące. Można się spodziewać, że teraz będzie podobnie. Po wygaśnięciu, epidemia może jeszcze powracać przez kolejne lata i dekady, ale będzie wtedy już słabsza.

Pierwsze objawy dżumy są zazwyczaj niespecyficzne – gorączka, ból głowy, dreszcze i skrajne osłabienie. Poza tym, każdy z typów dżumy ma swoje specyficzne objawy. Poniżej przedstawiam opisy dotyczące współcześnie występującej dżumy. Dżuma resetowa może być jeszcze gorsza.

(ref.) Dżuma dymienicza wpływa na węzły chłonne. Pacjenci rozwijają jeden lub więcej opuchniętych, bolesnych węzłów chłonnych, zwykle w pachwinie, pod pachą lub na szyi. Ta forma jest przenoszona poprzez ugryzienie przez zarażone pchły i inne zwierzęta, lub wniknięcie zainfekowanego materiału poprzez pęknięcie skóry. Bakterie namnażają się w węźle chłonnym w pobliżu miejsca, w którym dostały się do ciała. Nieleczone wcześnie bakterie mogą rozprzestrzenić się na inne części ciała i wywołać dżumę posocznicową lub płucną.

Dżuma dymienicza

Dżuma płucna występuje, gdy bakterie dżumy zakażają płuca. U pacjentów pojawia się szybko rozwijające się zapalenie płuc z dusznością, bólem w klatce piersiowej, kaszlem, a czasami pluciem lub wymiotami krwi. Mogą również wystąpić nudności i bóle brzucha. Dżuma płucna może rozwinąć się w wyniku wdychania zakaźnych kropelek pochodzących od zwierzęcia lub człowieka. Może również rozwinąć się z nieleczonej dżumy dymieniczej lub posocznicowej, w przypadku rozprzestrzenienia się bakterii do płuc. Przebieg choroby jest szybki; jeśli nie zostanie zdiagnozowana i leczona wystarczająco szybko, czyli w ciągu kilku godzin, to prawie zawsze kończy się śmiercią w ciągu 1 do 6 dni. Dżuma płucna jest najpoważniejszą postacią choroby i jest jedyną formą dżumy, która może przenosić się z człowieka na człowieka.

Dżuma posocznicowa występuje, gdy bakterie dżumy rozmnażają się w krwiobiegu. Pacjenci doznają wstrząsu i często krwawienia do skóry i innych narządów. Skóra i inne tkanki mogą stać się czarne i obumrzeć, zwłaszcza na palcach rąk i nóg oraz nosie. Na skórze pojawiają się guzki, które przypominają ukąszenia owadów; zwykle są one czerwone, a czasem białe w środku. Pacjenci często mają objawy żołądkowo-jelitowe, takie jak ból brzucha, nudności, wymioty lub biegunka. Dżuma posocznicowa może wystąpić jako pierwszy objaw dżumy lub może rozwinąć się z nieleczonej dżumy dymieniczej. Dżuma posocznicowa jest również wynikiem ukąszeń zarażonych pcheł lub kontaktu z zarażonym zwierzęciem. Ta forma dżumy jest często związana z opóźnieniami w diagnozie i ma wyższy wskaźnik śmiertelności niż dżuma dymienicza.

Dżuma posocznicowa

Dżuma oponowa wpływa na błony otaczające mózg i rdzeń kręgowy. Zwykle występuje jako powikłanie opóźnionego lub niewystarczającego leczenia innej klinicznej postaci dżumy pierwotnej i charakteryzuje się sztywnością karku, dezorientacją i śpiączką. Około 6-10% osób zarażonych dżumą dymieniczą rozwinie dżumowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, które zwykle pojawia się 9-14 dni po rozpoczęciu ostrej infekcji dżumy.

Dżuma gardłowa występuje po zanieczyszczeniu gardła materiałami zakażonymi bakteriami, takimi jak nieodpowiednio ugotowane mięso zakażonych zwierząt. Typowe objawy to zapalenie gardła i powiększenie węzłów chłonnych głowy i szyi.

Objawy dżumy dymieniczej pojawiają się zwykle od 1 do 7 dni po zarażeniu. Okres inkubacji dżumy płucnej jest krótszy, zwykle od 1 do 3 dni, ale czasami tylko kilka godzin. Okres inkubacji dżumy posocznicowej jest słabo określony, ale prawdopodobnie występuje w ciągu kilku dni od ekspozycji. Więcej informacji na temat dżumy, możecie znaleźć na Wikipedii – Dżuma.

Obecnie śmiertelność dżumy dymieniczej wynosi 40–70% bez leczenia i zaledwie 1–15% u osób leczonych antybiotykami. Dżuma płucna prawie zawsze kończy się śmiercią, jeśli nie jest leczona szybko (wskaźnik śmiertelności 90-95%). Po zastosowaniu leczenia umiera 20% pacjentów. Dżuma posocznicowa jest najmniej powszechną z trzech postaci, ze śmiertelnością bliską 100% u nieleczonych ofiar. W przypadku osób leczonych, śmiertelność wynosi do 40%. Wczesne leczenie może zmniejszyć śmiertelność do 4-15%. Osoby, które przeżyją dżumę, zyskują odporność immunologiczną. Ponowne zachorowanie jest mało prawdopodobne, a nawet jeśli do niego dojdzie, to bardzo rzadko jest śmiertelne.

W poprzednich wielkich zarazach ginęła około 1/3 ludzkości. Tym razem, śmiertelność jest trudna do oszacowania, bo będzie zależała od tego, jakie działania podejmie państwo i od tego, ilu ludzi wykaże się dostateczną inteligencją, aby się przed tymi wrogimi działaniami państwa obronić. W tej chwili, wiele przesłanek wskazuje, że tym razem śmiertelność będzie wyższa niż dawniej. Myślę, że Chiny postarają się, aby ofiar zarazy było niewiele, zaś pozostałe państwa będą działać przeciwnie.

Meteoryty

Spadające meteoryty zazwyczaj wybuchają w atmosferze, nie pozostawiając po sobie krateru. Dlatego bardzo trudno jest oszacować, ile ich spadało w czasie poprzednich resetów. Prawdopodobnie było ich znacznie więcej, niż zostało zapisane w kronikach. Przewiduję, że w czasie następnego resetu na Ziemię spadnie kilkadziesiąt kosmicznych kamieni o wielkości porównywalnej z meteorytem Czelabińskim lub meteorytem Tunguskim. Jednak pewnie dowiemy się tylko o nielicznych z nich, bo media nie będą o nich informować. Poza tym, spadać będzie wiele mniejszych meteorytów. Prawdopodobieństwo, że któryś z nich spadnie akurat w pobliżu ciebie, jest bardzo niewielkie.

Historia poprzednich resetów pokazuje, że może się zdarzyć uderzenie asteroidy znacznych rozmiarów, które spowoduje czasowe obniżenie temperatury na całej Ziemi. Okres ochłodzenia jest najbardziej dotkliwy przez pierwsze 1-2 lata, ale z mniejszym nasileniem może się utrzymywać nawet przez kilkanaście lat. Historia pokazuje, że wynikłe z tego zmniejszenie plonów i głód są większym zagrożeniem dla życia ludzi niż samo uderzenie meteorytu. Warto zauważyć, że asteroidy muszą mieć czas, aby dolecieć z pasa asteroid do Ziemi, więc w pierwszym roku resetu może być ich niewiele. Jako ciekawostkę dodam, że ryzyko uderzenia meteorytu jest największe na równiku, a najmniejsze na biegunie (o 42% mniejsze niż na równiku).(ref.)

Anomalie pogodowe

Okres spokojnego klimatu, do jakiego przywykliśmy, dobiega końca. Podczas resetu, w niektórych regionach można się spodziewać długiego okresu deszczowej pogody, a w innych wystąpią susze. Anomalie będą rozmieszczone geograficznie zgodnie ze wzorcem znanym z poprzednich resetów. Ulewne deszcze będą powodować liczne powodzie. Ulewom mogą towarzyszyć intensywne burze z piorunami, które będą się pojawiać nawet zimą. Jeśli powtórzy się schemat znany z okresu Czarnej Śmierci, to drastyczne anomalie zaczną się w roku 2023 i skończą się pod koniec roku 2025. Jednak w czasie resetu związanego z dżumą Justyniana, pod koniec okresu kataklizmów spadła wielka asteroida, co dodatkowo przydłużyło okres anomalii. Jeśli podobne wydarzenie powtórzy się teraz, wtedy ostre anomalie przedłużą się do roku 2026.

Po resecie Ziemia prawdopodobnie popadnie w kolejną małą epokę lodowcową. Okres chłodu i suszy może trwać przez paręset lat. Z czasem może to doprowadzić do upadku gospodarki w niektórych regionach, tak jak to bywało dawniej. Co ciekawe, dwa poprzednie wieki geologiczne Holocenu zakończyły się po około 4 tysiącach lat. Obecny wiek trwa już tyle samo, więc można powiedzieć, że dojrzał do tego, aby się zakończyć. Być może nadchodzący reset przyniesie właśnie tak drastyczną zmianę klimatu, która wyznaczy nową epokę w dziejach Ziemi.

Głód

Najsilniejsze z dawnych resetów zawsze skutkowały pojawieniem się głodu na znacznych obszarach, a może nawet na całym świecie. Jedną z przyczyn niedoboru żywności było to, że z powodu zarazy wielu chłopów wymarło, a inni stracili chęć do życia i zaprzestali obsiewania pól. Inną przyczyną było ostre załamanie klimatu, które prowadziło do klęski nieurodzaju oraz to, że z powodu zarazy wymierały całe stada krów i innych zwierząt hodowlanych. Jedzenia było tak mało, że nawet pomimo znacznie zmniejszonej populacji nie wystarczało jedzenia dla wszystkich. W wielu krajach występowały przypadki kanibalizmu.

W dzisiejszych czasach rolnictwo jest znacznie bardziej wydajne, ale jednocześnie ludzi do wykarmienia jest o wiele więcej. Obecnie świat produkuje wystarczająco dużo jedzenia dla 10 mld ludzi. Teraz mamy nadwyżki, ale kiedy klimat się załamie, a zwierzęta wymrą, to bardzo szybko pojawią się niedobory. Skala niedoborów będzie zależała od wielu czynników i nie da się przewidzieć, czy pojawi się głód na dużą skalę. Wiele zależy od tego, ilu ludzi przeżyje zarazę. Wiele zależy też od działań, jakie podejmą rządy, a są one trudne do przewidzenia. Może się wydawać, że rządzący powinni przeciwdziałać niedoborom żywności, aby uniknąć buntu społeczeństwa. Ale z drugiej strony, już teraz można zauważyć, że niektóre państwa prowadzą politykę, która skutkuje zmniejszeniem zasobów żywnościowych. Na przykład, celowo doprowadzili do wzrostu cen nawozów sztucznych do tego poziomu, że część rolników zaprzestała ich używania, a to poskutkuje zmniejszeniem plonów. W USA część rolników otrzymała nakaz zniszczenia upraw przed zbiorami. Władze oferują rolnikom kwotę $3800 dolarów za każdy zniszczony akr i jednocześnie grożą cofnięciem dopłat w przypadku odmowy polecenia.(ref.) Myślę, że władzy zależy na zmniejszeniu zasobów żywnościowych po to, aby mogli przymusić ludzi do zaakceptowania nowych reguł życia. W czasie niedoborów władza może siłą przejąć zasoby żywności bezpośrednio od rolników i sklepów, uzasadniając to celem ratowania obywateli. Następnie będą wydawać jedzenie obywatelom, ale tylko tym, którzy przyjęli zastrzyk mRNA i którzy zaakceptują kolejne nowe rozwiązania. Osoby, które nie przyjęły zastrzyku, nie dostaną pomocy państwa, ani nie będą miały żadnej możliwości zakupu jedzenia. W ten sposób państwo stanie się wybawcą w oczach ludzi popierających system, a zarazem pozbędzie się osób antysytemowych. To by też wyjaśniało, dlaczego operacja fałszywej pandemii koronawirusa prowadzona była w taki sposób, że osoby myślące łatwo mogły dostrzec fałsz, a w teledyskach muzycznych pojawiały się nawet otwarte nawoływania do obudzenia się. Myślę, że władze chciały w ten sposób oddzielić osoby myślące krytycznie od reszty społeczeństwa, aby następnie móc je łatwo wyeliminować.

Trzeba też brać pod uwagę to, że kiedy duża część społeczeństwa uświadomi sobie ryzyko niedoborów, wtedy wielu ludzi zacznie gromadzić zapasy i już samo to spowoduje, że jedzenia w sklepach zacznie brakować. Trudno przewidzieć, czy pojawi się głód w krajach rozwiniętych i jak długo będzie trwał. Jeśli handel międzynarodowy zostanie utrzymany, to bogate kraje nawet w czasie niedoborów będą w stanie zaimportować żywność. Trzeba jednak liczyć się z tym, że handel może zostać wstrzymany, jeśli tylko taka będzie wola rządu. Rolnicy, którzy produkują jedzenie dla siebie, na pewno się wyżywią. Ci, co mają dużo pieniędzy nawet w czasie głodu kupią coś do jedzenia. Po prostu więcej zapłacą. Ale głód może być poważnym problemem dla biednych krajów i biednych ludzi. Ceny żywności, które już teraz są na rekordowo wysokim poziomie, w następnych latach na pewno będą wzrastać.

Następny rozdział:

Światowa wojna informacyjna