Zanim napiszę, jak należy się przygotować do resetu, warto przypomnieć, w jaki sposób ludzie próbowali sobie radzić dawniej. Na przepstrzeni dziejów ludzie próbowali różnych sposobów, aby powstrzymać kataklizmy. Na przykład, Aztekowie w celu przebłagania bogów składali ludzi w ofierze. W czasie jednej, kilkudniowej ceremonii potrafili wyciąć serca nawet kilkudziesięciu tysiącom jeńców wojennych. Ten sposób na oddalenie kataklizmu, jakkolwiek bardzo widowiskowy, miał jedną podstawową wadę – nie działał. Aztekowie wycinali serca, a kataklizmy przychodziły i tak.
Dużą kreatywnością ludzie wykazywali się też w czasie Czarnej Śmierci. Zarazę próbowali przepędzić strzelaniem z armat, waleniem w dzwony lub krzyczeniem na powietrze. Alternatywą było przepędzenie ryczącego bydła przez miasto.(ref.) No i jeszcze oczywiście biczowanie. Przez całą Europę, wzdłuż i wszerz, przechodziły procesje biczowników, którzy modląc się, smagali się biczami po plecach do krwi. Ludzie szczerze wierzyli, że Bóg zobaczy ich poświęcenie i odwoła epidemię. Niestety, Bóg z góry patrzył na cierpienie ludzi i nawet nie kiwnął palcem, aby im pomóc. Tym razem też nam nie pomoże.
Czasy się zmieniają, a pomysłów na radzenie sobie z kłopotami nie brakuje. Zwolennicy Qanon’a uważają, że musimy tylko zaufać jego tajemniczemu planowi, a on wszystkie problemy rozwiąże za nas. Inni wierzą, że Plejadianie, czyli kosmici przybywający z przyszłości, już krążą swoimi wielkimi statkami kosmicznymi w pobliżu Ziemi i tylko czekają, aby w czasie katastrofy pochwycić nas i przenieść bezpiecznie na swoją planetę. Inni wyznawcy New Age uważają, że o katastrofie najlepiej wcale nie myśleć, aby zachować wysokie wibracje swojego ciała astralnego. Oczekują, że dzięki temu przeniosą się do innego wymiaru, w którym problem ich nie dosięgnie. Artur Lalak proponuje, żeby przez kataklizmem skryć się w warach, czyli mitycznych podziemnych bunkrach. Jak dotąd nie udało mu się ich odnaleźć i zapewne nigdy się to nie uda, bo żadnych warów po prostu nie ma.
Niezależnie od tego, czy wierzysz, że przed zagładą uratuje nas Jezus, Plejadianie, czy może Donald Trump, zanim w cokolwiek uwierzysz, dobrze się zastanów, czy to w ogóle ma sens. Agenci celowo rozpowszechniają w internecie tego typu przekonania, aby ludzi spacyfikować mentalnie i aby w chwili resetu nie zrobili nic, co rzeczywiście mogłoby pomóc. Nie wierzcie w takie bzdury! Nie dajcie się tak łatwo zabić!
Przygotowanie do resetu
Podczas resetu, najbardziej niebezpiecznie będzie w strefach sejsmicznych. Nie da się dokładnie przewidzieć, gdzie akurat wystąpią najsilniejsze trzęsienia ziemi. Ale jeśli mieszkasz w miejscu, gdzie występują silne trzęsienia ziemi, to warto rozważyć przeprowadzkę. Wybrzeża mórz są dodatkowo zagrożone zalaniem przez fale tsunami. W miejscach, gdzie dojdzie do największych przesunięć płyt tektonicznych, z ziemi będą się ulatniać toksyczne gazy. Gazy te są cięższe od powietrza, więc będą się gromadzić tuż przy powierzchni ziemi. Dlatego szczególnie niebezpieczne będą te tereny położone w strefach sejsmicznych, które leżą w dolinach, albo są położone nisko nad poziomem morza (do kilkudziesięciu metrów). Jeśli poczujesz gaz, to uciekaj w miejsca wysoko położone – na pagórki lub wysokie budynki. Jeśli mieszkasz w miejscu zagrożonym, a zwłaszcza tam, gdzie w historii pojawiały się toksyczne gazy, to warto wyposażyć się w maskę przeciwgazową. Poza tym, warto pamiętać, że świat w czasie resetu i po nim może być bardzo niebezpiecznym miejscem. Żeby móc się bronić, warto wyposażyć się w jakąkolwiek broń, choćby jakiś rodzaj broni białej, ale im mocniejsza broń, tym lepiej. To są podstawowe rzeczy, które zwiększą szanse na przeżycie.
Zaraza
Zdecydowanie największe zagrożenie stanowi zaraza. Najważniejsze jest, aby uniknąć zakażenia. Przeniesienie dżumy na osobę niezarażoną jest możliwe poprzez: kaszel lub kichanie na inną osobę; ukąszenie przez owady lub inne zwierzęta; dotykanie zakażonej osoby lub skażonej powierzchni. Bakterie przedostają się do organizmu przez usta i nos lub przez drobne rany skórne. Na czas zarazy, najlepiej jest zamknąć się w domu, ograniczyć wychodzenie do minimum i nikogo nie wpuszczać. Osoby, które przyjęły preparat obniżający odporność, będą szczególnie łatwo łapać zakażenie i rozprzestrzeniać je na innych. Te osoby powinny szczególnie na siebie uważać, zaś inni ludzie powinni być ostrożni w kontaktach z nimi. Zwierzęta domowe, które chodzą swobodnie, są bardziej narażone na kontakt ze zwierzętami zarażonymi zarazą lub pchłami i mogą przynosić je do domów. Nie pozwalajcie psom ani kotom swobodnie chodzić podczas zarazy. Trzymajcie pchły z dala od swoich zwierząt, stosując produkty do zwalczania pcheł.
Jeśli będziecie wychodzić podczas epidemii, powinniście stosować odpowiednie środki ostrożności. Yersinia pestis jest łatwo niszczona przez światło słoneczne, ogrzewanie i suszenie. Nie przetrwa długo poza swoim gospodarzem. Według WHO, w najgorszym przypadku, po wypuszczeniu w powietrze bakteria będzie zakaźna przez godzinę.(ref.) Według CDC dżuma jest przenoszona przez duże kropelki oddechowe, które nie pozostają zawieszone w powietrzu przez dłuższy czas.(ref.) Nie ma dowodów na przenoszenie dżumy drogą powietrzną, jak ma to miejsce w przypadku wirusa odry lub innych patogenów, więc środki ostrożności przeciwko wirusom przenoszonym drogą powietrzną nie są wymagane. Przenoszenie dżumy z osoby na osobę wymaga ekspozycji w promieniu 2 metrów i było zgłaszane najczęściej wśród opiekunów zakażonego pacjenta lub innych osób mieszkających razem. Osoby mające bezpośredni kontakt ze wszystkimi rodzajami dżumy powinny stosować środki ostrożności takie jak higiena rąk. Osoby mające kontakt z osobą z podejrzeniem lub potwierdzoną dżumą płucną, powinny stosować środki ostrożności dotyczące chorób przenoszonych drogą kropelkową, takie jak noszenie ciasno dopasowanych jednorazowych masek chirurgicznych. Ponieważ nie ma dowodów na przenoszenie dżumy drogą powietrzną, maski z filtrem cząstek stałych, takie jak maski N95, nie są konieczne w przypadku rutynowego kontaktu z pacjentami z dżumą płucną.
Widzimy, że agencja rządowa CDC w przypadku dżumy zaleca nawet mniejsze środki ostrożności niż te, które są wymagane w czasie pandemii przeziębienia COVID-19. Rząd bardzo się postarał, aby noszenie maseczki było postrzegane jako wariactwo, ale nie poddawajcie się tej socjotechnice. W przypadku prawdziwej epidemii, warto żeby zarówno osoby chore, jak i osoby mające z nimi kontakt, zakładały maseczki. Powinny one ciasno przylegać do twarzy, aby zatrzymać zakaźne krople przed dostaniem się do nosa. Trzeba jednak przypomnieć, że na maseczkach znajdowano różne groźne zanieczyszczenia, takie jak morgellony, dlatego lepiej nie kupować maseczek z masowej produkcji. Poza tym, należy uważać, aby nie wnieść bakterii do domu na ubraniach. Są to zalecenia na współczesną dżumę. Te zalecenia mogą, ale nie muszą wystarczać w przypadku dżumy resetowej, która może być groźniejsza. Zawsze lepiej zabezpieczyć się za mocno niż za słabo. Zwłaszcza osoby z obniżoną odpornością powinny być szczególnie ostrożne.
Pomimo środków ostrożności, nie zawsze uda się uniknąć zakażenia. W przypadku zachorowania, dżuma może być z powodzeniem leczona antybiotykami. Nie ma pewności, że antybiotyk zadziała na ten szczep dżumy, który będzie podczas resetu, ale szansa jest duża. Jednak zdobycie leków w czasie zarazy może nie być łatwe. Zapasów może nie wystarczyć dla wszystkich. Poza tym, można się spodziewać, że rząd będzie utrudniał dostęp do nich. W czasie pandemii koronawirusa mogliśmy obserwować z jaką zaciekłością zwalczali i ośmieszali potencjalne leki na COVID-19. To mogła być jedynie próba przed tym, co będą robić w czasie zarazy.
Aby zapobiec wysokiemu ryzyku zgonu u pacjentów z dżumą, antybiotyki należy podać jak najszybciej, najlepiej w ciągu 24 godzin od wystąpienia pierwszych objawów. Pierwsze objawy choroby pojawiają się w ciągu 1-7 dni po zakażeniu. Początkowe objawy są nie do odróżnienia od kilku innych chorób układu oddechowego; obejmują gorączkę, dreszcze, ból głowy, osłabienie oraz szybko rozwijającą się dżumę płucną z dusznością, bólem w klatce piersiowej, kaszlem i czasami krwawą lub wodnistą plwociną. Warto przypomnieć sobie, jak początek choroby opisywali kronikarze.
„Po pierwsze, niespodziewanie ich ciała nachodziła zimna sztywność. Odczuwali mrowienie, jakby kłuły ich groty strzał.” – Gabriele de’ Mussis (Czarna Śmierć)
„I byli brani w następujący sposób. Mieli nagłą gorączkę… tak powolną… że żaden z tych, którzy się zarazili, nie spodziewał się na nią umrzeć.” – Procopius (zaraza Justyniana)
„Ludzie w dobrym zdrowiu nagle byli atakowani przez gwałtowną gorączkę, zaczerwienienie i zapalenie oczu, wewnętrzne części, takie jak gardło lub język, zaczęły krwawić i powodować nienaturalny i cuchnący oddech.” – Thucydides (zaraza ateńska)
Jak widać, pierwsze objawy są nagłe, ale bardzo niepozorne. Ważne jest, aby umieć je rozpoznać i szybko wziąć antybiotyk. Profilaktyczna antybiotykoterapia przez 7 dni chroni osoby, które miały bezpośredni, bliski kontakt z zakażonymi pacjentami. Streptomycyna, gentamycyna, tetracykliny i chloramfenikol są skuteczne przeciwko dżumy płucnej. Dokładne wytyczne odnośnie rodzajów i dawkowania antybiotyków w leczeniu dżumy znajdziecie w tym artykule:
Antimicrobial Treatment and Prophylaxis of Plague – backup
Osoby, które przechorują i przeżyją zarazę lub te, które po prostu odpowiednio się zabezpieczą, mogą wychodzić i opiekować się chorymi. Wystarczy tak prosta rzecz, jak podanie chorym wody, aby umożliwić części z nich przeżycie.
Zapasy

Głód na dużą skalę jest realnym zagrożeniem. Lepiej być przygotowanym i wcześniej zrobić sobie zapasy żywności. Do długiego przechowywania dobrze nadają się wszelkie suche ziarna zbóż i roślin strączkowych np. pszenica, biały ryż, kukurydza, gryka, proso, fasola, groch, soczewica, ciecierzyca, soja itp., a także ich przetworzone wersje: płatki zbożowe (np. owsiane), makaron, kasza (np. jęczmienna). Poza tym, w zasadzie każda żywność zakonserwowana w puszkach lub w słoikach jest przystosowana do długiego przechowywania. Z tłuszczów, najbardziej odporne (i zarazem najzdrowsze) są tłuszcze nasycone, czyli te występujące w stanie stałym: smalec, olej kokosowy i masło klarowane. Szczelnie zamknięte w słoiku przetrwają przez kilka lat. Oleje ciekłe i oliwy wytrzymają co najmniej rok, ale mogą przetrwać dłużej, jeśli są przechowywane w odpowiednich warunkach (najlepiej w szklanym opakowaniu). To samo dotyczy past z nasion oleistych, takich jak masło z orzechów ziemnych, słonecznika lub sezamu. Suszone owoce również wytrzymują długo. Mleko w proszku i jaja w proszku nie zepsują się przez lata. Gromadźcie te rodzaje pokarmów, które zazwyczaj jadacie. Produkty takie, jak nasiona, konserwy i suszone owoce, mają zazwyczaj roczny termin najlepszej przydatności, ale po tym czasie ciągle są zdatne do jedzenia. Jeśli są szczelnie zamknięte i przechowywane w odpowiednich warunkach, mogą być spożywane przynajmniej przez kilka lat, chociaż mogą być wtedy trochę mniej smaczne, twardsze i nieco mniej odżywcze. Długo przechowywany może być również biały cukier. On w zasadzie nigdy się nie psuje, bo jest tak bardzo szkodliwy, że nawet bakterie nie chcą go jeść.
Załamanie pogody związane z resetem może wystąpić już w roku 2023, powodując klęskę nieurodzaju i niedobory żywności. Na następne udane zbiory trzeba będzie poczekać najprawdopodobniej aż do roku 2026 lub 2027. Możemy się zatem spodziewać, że okres niedoborów będzie trwał przez 3 lub 4 lata. Jednak nie da się dokładnie przewidzieć, jak duże zapasy będą potrzebne. Być może okres niedoborów potrwa krócej, a być może dłużej. Jest osobistą decyzją każdego z was, na ile się przygotujecie. Moim zdaniem, lepiej być przygotowanym na najgorszą możliwość. Myślę, że warto mieć zapas jedzenia i innych potrzebnych rzeczy takich jak artykuły higieniczne co najmniej na kilka miesięcy. Kiedy w waszym mieście będzie szalała epidemia, to wtedy raczej nie będziecie mieli ochoty wychodzić po zakupy.
Dobrym sposobem jest zgromadzenie przynajmniej takiej ilości jedzenia, jaką i tak będziecie potrzebować, nawet jeśli nie będzie żadnych niedoborów. Wiele produktów żywnościowych może być przechowywane przez kilka miesięcy. Na przykład, mąka w odpowiednich warunkach może być przechowywana przez 8 miesięcy. Obliczcie, ile mąki zużywacie w ciągu tych 8 miesięcy i tyle jej kupcie. W ten sposób nie ponosicie żadnych dodatkowych kosztów, a będziecie mieli już pewne zabezpieczenie. Zróbcie to samo z każdym produktem, który jecie. Sprawdźcie termin przydatności każdego z nich i kupcie go tyle, ile i tak będziecie musieli w najbliższym czasie kupić. Zużywajcie te zapasy, których termin przydatności dobiega końca, a na miejsce zużytych kupujcie nowe. Gospodarujcie w ten sposób przez cały czas kryzysu, aby ciągle utrzymywać zapasy. W ten sposób osoby, które dużo gotują w domu, mogą zrobić sobie zapasy jedzenia nawet na kilka miesięcy. To jest plan ekonomiczny, który w zasadzie nic nie kosztuje. Jego słabą stroną jest to, że w przypadku poważnego głodu, takie zapasy mogą być niewystarczające.
Możecie wybrać plan bezpieczny, a więc zgromadzić jedzenie na kilka lat. Większość nasion i konserw będzie zdatna do jedzenia przez co najmniej kilka lat, zwłaszcza jeśli będziecie je przechowywać w odpowiednich warunkach. Zrobienie takich dużych zapasów wiąże się jednak z pewnymi utrudnieniami. Trzeba mieć dość dużo miejsca, żeby to wszystko przechować. Poza tym, jeśli głód nie przyjdzie to zostaniecie z zapasami. Będziecie jeść jedzenie trochę mniej świeże, bo po terminie najlepszej przydatności, albo będziecie musieli znaleźć kogoś, kto odkupi wasze zapasy zanim skończy się termin. Czy jest to wysoka cena za bezpieczeństwo, zdecydujcie sami. Osoby przedsiębiorcze mogą wziąć pod uwagę plan biznes, czyli zgromadzenie dużych zapasów z myślą o sprzedaży ich innym. Jeśli wystąpi głód, to ceny jedzenia znacznie wzrosną. W takim przypadku bierzecie na siebie całe ryzyko, ale za to możecie dużo zarobić i przy okazji pomóc ludziom, którzy nie będą przygotowani.
Zróbcie przemyślane, rozsądne zapasy. Oglądając vlogi preppersów można łatwo zarazić się obsesją gromadzenia wszystkiego, co tylko może się przydać, a nie o to tutaj chodzi. Nie musicie mieć wszystkiego. Skupcie się na tym, aby wyposażyć się w to, co najważniejsze, czyli zapasy podstawowych produktów żywnościowych. Skupcie się na gromadzeniu jedzenia, które ma dużo kalorii (np. zboża, tłuszcze), bo ono umożliwi wam przetrwanie w czasie głodu. Niedobory żywności mogą się pojawić dopiero za parę lat, dlatego trzeba się postarać, aby jedzenie przechowywane było w odpowiednich warunkach. Przechowujcie je w miejscu chłodnym, suchym i ciemnym, aby wydłużyć jego trwałość. Warto je też odpowiednio zapakować, najlepiej próżniowo. Chrońcie jedzenie przed pleśnią, robakami i gryzoniami.
Poza zapasami na głód, warto mieć też odpowiednie zapasy na blackout lub ostry kataklizm innego rodzaju, który może sprawić, że sklepy zostaną zamknięte i nie będzie można nic kupić. Zaopatrzcie się we wszystko, co potrzebne w czasie blackoutu. Warto mieć zapas wody przynajmniej na kilka dni. Do tego, kilkudniowy zapas jedzenia, które nie wymaga prądu do przygotowania. Stacje benzynowe mogą być nieczynne, więc jeśli będziecie chcieli się przemieszczać, to przyda się zapas paliwa. W przypadku braku prądu, płatność kartą może być niemożliwa, dlatego lepiej mieć zapas gotówki. Ludzie, którzy mieszkają w rejonach sejsmicznych i spodziewają się trzęsienia ziemi, powinni się przygotować szczególnie dobrze. Wielkie obszary mogą zostać zniszczone jednocześnie, więc żadna pomoc nie przyjdzie. Nawet jeśli kataklizm nie dotknie was osobiście, to przerwie łańcuchy dostaw i w sklepach zacznie brakować żywności. Będziecie zdani tylko na siebie i swoje zapasy. Nie zwlekajcie, ze zrobieniem zapasów, bo kiedy rządzący spostrzegą, że ludzie gromadzą żywność, mogą wprowadzić limity na jej zakup. Kto nie zdąży, ten będzie miał poważny problem.
Znany preppers Adolf Kudliński już parę lat temu ostrzegał przed głodem. Polecam wysłuchać jego dosadnych słów: Adolf Kudliński – Głód.
Organizowanie się
Jeśli chcecie przetrwać reset, to przede wszystkim musicie zacząć się organizować w grupy. W pojedynkę bardzo trudno będzie przetrwać. Zacznijcie od znalezienia innych świadomych ludzi w waszej okolicy, żeby wzajemnie sobie pomagać w czasie resetu. Wejdźcie na forum resetu 676 i znajdźcie lub załóżcie wątek dotyczący waszej miejscowości, aby poznać inne osoby przygotowujące się na apokalipsę.
Jeśli społeczność ludzi ceniących wolność chce przetrwać na dłuższą metę, to organizowanie się jest naszym kluczowym zadaniem. Niezorganizowany motłoch nie ma żadnych szans w starciu z systemem. Władza tylko tego jednego się boi, że moglibyśmy się zorganizować, bo tylko zorganizowana społeczność może coś zmienić. Teraz nas rozgrywają z łatwością. Okłamują nas, upokarzają, cenzurują, okradają, podtruwają i zabijają. I nie przestaną tego robić tak długo, jak długo będziemy niezorganizowani. Jeśli w społeczeństwie jest może jakieś 2% ludzi świadomych i ceniących wolność, to w skali świata jest to 160 mln. Jest to populacja porównywalna do Rosji, a ze zdaniem Rosji wszyscy się liczą. Jeśli będziemy dobrze zorganizowani, to wtedy z nami też zaczną się liczyć. Dopiero wtedy będziemy mogli postawić się władzy.
Nie musimy mieć własnego terytorium. To akurat nie jest konieczne. Ale musimy mieć instytucje, które będą realizowały nasze interesy tak, jak oligarchowie posiadają swoje własne instytucje – rządy, korporacje, fundacje itp., które pracują w ich interesie. Najważniejsze jest, aby mieć dostęp do prawdziwej i niezmanipulowanej wiedzy. Te amatorskie serwisy i kanały video, z których czerpiemy wiedzę, starają się jak mogą, aby dostarczyć nam informacje, ale przegrywają z profesjonalnie zorganizowaną i dobrze dofinansowaną dezinformacją. Odnajdują tylko te spiski, które władza chce, aby odkryli. Jeśli te 160 mln ludzi się zorganizuje, to sami będziemy mogli tworzyć wiedzę. Nie będziemy w ogóle musieli sugerować się tym, co mówią rządy i media. Gdyby istniała instytucja, która badałaby teorie spiskowe, to mogłaby poinformować nas o nadchodzącym resecie już lata temu. Mielibyśmy dużo więcej czasu na przygotowanie się i dużo większe szanse na przeżycie. Czy ludzkość naprawdę nie może pozwolić sobie na zatrudnienie kilkudziesięciu poważnych ludzi, którzy raz na zawsze oddzielą prawdę od dezinformacji? Naukowcy pracujący dla systemu nie powiedzą nam niczego wartościowego. Skoro historycy, geolodzy i astrofizycy nie poinformowali nas o rzeczy najważniejszej – o istnieniu cyklicznych resetów, to jak wiele innych spraw przed nami ukrywają? Nie dowiemy się tego, dopóki sami nie zaczniemy robić poważnych badań naukowych.
Kolejna sprawa to medycyna. Im więcej my chorujemy, tym więcej oni zarabiają. Dlatego leczą nas tak, aby przypadkiem nie wyleczyć całkowicie. W czasie pandemii służba zdrowia przekształciła się w przemysł seryjnego zabijania. Leczenie w szpitalu wzbudza większy strach niż sama choroba. Ale przecież możemy mieć własnych, normalnych lekarzy. Większość chorób da się wyleczyć nawet bez posługiwania się lekami lub sprzętem medycznym, a jedynie samą wiedzą o tym, jak usunąć przyczynę choroby. 99% ludzi rodzi się z odpowiednimi genami, aby przeżyć 80 lat w pełnym zdrowiu. W naturalnym środowisku choroby są rzadkością. Nie trzeba chorować. Podstawą zdrowia jest zdrowe odżywianie. Nie musimy nawet samodzielnie produkować żywności, to nie jest konieczne. Wystarczy, że powstałaby instytucja, która badałaby skład produktów dostępnych w sklepach i ogłaszała, które z nich są zatrute (np. glifosatem), a które nadają się do spożycia. Poza tym, możemy mieć własne szkoły. Chyba, że wolicie posyłać dzieci do szkoły, w której nie dowiedzą się o najważniejszych rzeczach, a będą wychowywane na posłusznych niewolników? Powinniśmy się też uzbroić na tyle, na ile to możliwe, a wtedy przestaną nam grozić, że siłą wstrzykną nam preparat, który oni sami nazywają trutką. Możemy mieć to wszystko i wiele innych rzeczy. Taka społeczność, złożona z samych rozsądnie myślących i uczciwych ludzi, mogłaby się bardzo szybko rozwijać i bogacić. Mogłaby dać przykład reszcie społeczeństwa, że można żyć inaczej. Zbudowanie normalnej, zdrowej rzeczywistości jest możliwe, ale trzeba do tego dążyć. A jeśli się nie zorganizujemy, to i tak wyrzucą nas ze społeczeństwa, a wtedy będziemy się tułać po lasach jak ludzie pierwotni. Większość tego nie zniesie. Niektórzy popełnią samobójstwo, a inni się złamią, przyjmą zastrzyk z preparatem i poddadzą się systemowi.
Do resetu pozostało już bardzo niewiele czasu, dlatego nie wolno zwlekać z przygotowaniami. Czas zdecyduje o waszych szansach przeżycia. W tej sytuacji, raczej nie ma sensu skupiać się na pracy zawodowej i oszczędzaniu pieniędzy. Władcy i tak zamierzają pozbawić nas oszczędności poprzez inflację i manipulację rynkami finansowymi. Czas jest teraz zbyt cenny, żeby go marnować na pracę. Pracujcie tylko tyle, ile jest niezbędne do przeżycia, czyli na jedzenie i mieszkanie. W tych niepewnych czasach, podejmowanie długotrwałych inwestycji typu studia, też jest bardzo ryzykowne. Może się to nigdy nie zwrócić. Nie marnujcie czasu, bo kiedy reset się zacznie, będziecie żałować każdej zmarnowanej chwili, którą można było wykorzystać na ratowanie siebie i innych.
Postarajcie się ograniczyć do minimum bezproduktywne rozrywki typu oglądanie telewizji, filmów, seriali i rozgrywek sportowych; nie traćcie czasu na przesiadywanie na Youtube, Instagram, Netflix, Tiktok lub Facebook; ograniczcie też słuchanie muzyki, granie w gry komputerowe i pornografię. Ludzkość codziennie traci w ten sposób miliardy godzin, które można by wykorzystać z pożytkiem. Te rzeczy nie powstały dla waszego dobra, ale po to, aby ukraść wam to, co macie najcenniejszego, czyli wasz czas.
Przełomowy moment w historii
Od zarania dziejów, ludzie mierzyli się z cyklicznymi resetami, które przynosiły depopulację, upadki imperiów i wielkie migracje ludności. Te najbardziej dotkliwe resety, często prowadziły do zakończenia trwającej epoki i nastania nowej. Na przykład, reset sprzed 5,1 tysięcy lat i związana z nim susza doprowadziły do gromadzenia się ludzi w pobliżu rzek, powstania pierwszych państw i wynalezienia pisma, co zapoczątkowało epokę starożytności. Kolejny reset, ten sprzed 4,2 tys. lat, spowodował znaczne zmiany klimatu, które wywołały głęboką zapaść cywilizacyjną i ustanowiły początek trwającego obecnie wieku geologicznego – Meghalayan. Reset sprzed 3,1 tys. lat zakończył epokę brązu i rozpoczął epokę żelaza. Inny reset, doprowadził do upadku Imperium Rzymskiego i do zakończenia epoki antyku, po której nastało średniowiecze. Potem, Czarna Śmierć zabijając znaczną część ludzkości przyczyniła się do nadejścia głębokiego kryzysu i przemian społecznych, które po pewnym czasie przyniosły epokę Renesansu. Obecnie stoimy w obliczu kolejnego resetu, który z pewnością zmieni bieg historii. Będzie to jeden z najbardziej intensywnych resetów, jakiego ludzkość kiedykolwiek doświadczyła. Obecna epoka dobiega końca i nic nie jest w stanie tego zatrzymać. Wkraczamy w nową epokę, która będzie się charakteryzować wykorzystaniem nowoczesnych technologii takich jak: sztuczna inteligencja, robotyka, nanotechnologia, biotechnologia i neurotechnologia.
Jak wiadomo, każda technologia służy dobru ludzi. A mówiąc dokładniej, służy dobru tych ludzi, którzy tę technologię kontrolują. Jeśli te nowe technologie znalazłyby się w rękach społeczeństwa, mogłyby zapewnić powszechny dobrobyt, jakiego jeszcze świat nie widział. Niestety, technologie są pod kontrolą klasy rządzącej, która ma co do nich zupełnie inny plan. Chcą za jej pomocą zdobyć pełną dominację nad nami i stworzyć społeczeństwo w pełni kontrolowane i spauperyzowane. Korona krok po kroku realizuje swój wielowiekowy plan podboju świata i wszystko zmierza do tego, że nowe technologie umożliwią im wprowadzenie ostatecznej, wiecznej niewoli, z której ani my, ani przyszłe pokolenia, nie będziemy w stanie się wydobyć.
Od początku pandemii koronawirusa, czyli otwartej wojny przeciwko ludzkości, klasa rządząca odnosi same sukcesy. Po pierwsze, udało im się wstrzyknąć miliardom ludzi zabójcze preparaty, co jeszcze nie tak dawno uchodziło za mało prawdopodobną teorię spiskową. Po drugie, pomimo tych wszystkich krzywd, które wyrządzają, udaje im się zachować poparcie zdecydowanej większości społeczeństwa. Nawet tak oczywiste dane, jak wzrost ogólnej liczby zgonów, nie są w stanie przekonać przeciętnego człowieka, że coś jest nie tak. Już kilka milionów ludzi na całym świecie zmarło z powodu przyjęcia preparatów oraz odmowy leczenia w szpitalach pod pozorem zatrzymywania łóżek dla pacjentów z koronawirusem. Jeśli ludzie nie zauważyli nic podejrzanego w śmierci kilku milionów ludzi, to nie ma się co łudzić, że oburzą się, kiedy będą umierać miliardy. Władza już wie, że ludzie pozwolą sobie na wszystko. Będą popierać rządzących aż do śmierci.
Trzecim wielkim sukcesem władzy jest to, że udaje im się kontrolować też umysły tej antysystemowej części społeczeństwa. Ta grupa widzi, że dzieje się coś złego, ale nie rozumie właściwie, co nadchodzi. Władzy udało się ukryć, że zbliża się globalny kataklizm. Niezależne serwisy są zasypane fałszywymi teoriami spiskowymi, które przynoszą korzyść rządzącym. Przykro jest patrzeć, jak bardzo namieszali w głowach tej części społeczeństwa. Ci, którzy mają potencjał do walki, zatracają się w operacjach dezinformacyjnych, takich jak Qanon, kosmici lub New Age. Nie rozumieją, komu te idee tak naprawdę służą. Kiedy nadejdzie decydujące starcie, po prostu nie będzie ludzi zdolnych do podjęcia skutecznej walki. Dezinformacja okazuje się najbardziej skuteczną i destrukcyjną bronią. Za pomocą kłamstwa, władza steruje ludźmi, jak się jej podoba. Kiedy zacznie się zaraza, jedni pomyślą, że to promieniowanie, a drudzy, że to wirus z laboratorium. Nikt nie będzie wiedział, jak się bronić.
Wprowadzenie Nowego Porządku Świata sprawiło, że część społeczeństwa się przebudziła. Niektórzy podjęli walkę przeciwko systemowi i pracują ciężko, aby wywalczyć wolność, ale niestety nie ma takich osób wiele. Nie widać jakiegoś ogólnego poruszenia w społeczeństwie, jakiego należałoby się spodziewać w przypadku gry o tak wielką stawkę. Opór społeczeństwa jest niewielki, poniżej tego, jakiego rządzący się spodziewali. Nawet pośród osób, które są świadome spisku, tylko niewielki odsetek aktywnie z nim walczy. Przez dwa lata pandemii można było zrobić znacznie więcej; lepiej się zorganizować. Pojawiają się różne wartościowe inicjatywy, ale nie mogą one nabrać rozpędu, bo niewielu ludzi chce się w nie zaangażować. Ludzie nie traktują zagrożenia dość poważnie. Może wydaje im się, że koronawirus skończy się jak świńska grypa – trochę ludzi umrze po szczepionkach, odbiorą nam trochę praw obywatelskich, ale jakoś jeszcze będzie się dało żyć. Niestety, tym razem to już nie jest próba, ale ostateczna rozgrywka. Jeśli znaczna część społeczeństwa nie podejmie aktywnych działań, to nawet nie ma co myśleć o zwycięstwie i wolności. A jeśli nie będziemy wolni, to bardzo możliwe, że nie będzie nas w ogóle.
Znaleźliśmy się w beznadziejnej sytuacji. Wszystko, co mogło pójść źle, poszło źle. Sytuacja jest tak ciężka i dziwna, że aż wydaje się nierealna. Można sobie zadawać pytanie, dlaczego los postawił przed nami tak trudne wyzwanie. Nasuwa się myśl, że może w tej grze wcale nie chodzi o odniesienie zwycięstwa. Być może, żeby dostrzec jej prawdziwy cel, trzeba na nią spojrzeć z szerszej perspektywy, czyli z wymiaru metafizycznego. Wydaje się, że w tak wyjątkowej sytuacji nie mogliśmy się znaleźć przypadkowo. Naukowcy twierdzą, że świadomość człowieka jest wytworem jego mózgu. Jest to twierdzenie raczej bez sensu, bo obie te rzeczy są rzeczami zupełnie innego rodzaju. Mózg jest rzeczą materialną, a świadomość jest niematerialna. To tak, jakby twierdzić, że telewizor, poza tym, że wytwarza migające obrazy na ekranie, mógłby też wytworzyć widza, który siedzi przed nim i doświadcza widowiska. Nie przekonuje mnie takie rozumowanie. Według chrześcijaństwa i innych religii, człowiek znalazł się na Ziemi po to, aby swoimi uczynkami dowieść, że zasługuje na wejście do raju. Zaś hinduiści wierzą w reinkarnację i uważają, że w kolejnych wcieleniach człowiek ma zdobywać doświadczenia i doskonalić swoją duszę. W ostatnim czasie coraz popularniejsza staje się teoria, że ten świat jest czymś w rodzaju symulacji komputerowej. Chyba nie tak trudno sobie wyobrazić istnienie cywilizacji tak zaawansowanej, że byłaby w stanie stworzyć wirtualny świat na miarę Ziemi. Dlatego radzę nie stresować się za bardzo, jeśli miałoby wam się nie udać przeżyć apokalipsy. W końcu to tylko gra. Potraktujcie ten czas jako niezwykle ekscytujące wyzwanie.

Można się zastanawiać, w jakim celu znaleźliśmy się w tym świecie. Dla przyjemności raczej nie. To zdecydowanie nie jest niebo. Ziemia nie jest też piekłem, bo to piękna planeta. Problemem są ludzie. Bardziej odpowiednie wydaje się porównanie tego świata do więzienia, albo zoo, tylko nie rozumiem, w jakim celu ktoś miałby nas karać, albo po co miałby trzymać nas w zoo. Mam lepszą teorię. Moim zdaniem, Ziemia to wielki, międzywymiarowy przytułek dla obłąkanych! Jest to miejsce, do którego trafiają ułomne dusze, których nie chcą przyjąć gdzie indziej. To by wyjaśniało, dlaczego ludzie zachowują się tak, jak się zachowują. A ta ciężka sytuacja, być może jest nam dana po to, aby nas czegoś nauczyć, albo sprawdzić, jak się zachowamy. Takie wyobrażenie świata wcale nie kłóci się z tym, co głoszą religie. Ten świat wydaje się wręcz stworzony do tego, żebyśmy mogli się w nim wykazać. Czy ta teoria jest słuszna, tego nie wiem. Ale myślę, że skoro już znaleźliśmy się w tej mało przyjemnej, ale zarazem bardzo wciągającej, apokaliptycznej grze, to trzeba realizować jej scenariusz, czyli walczyć o przetrwanie i walczyć z systemem. Urządźmy ten świat tak, aby życie dla wszystkich ludzi i zwierząt na tej planecie stało się znośne, a może nawet przyjemne. Po prostu róbmy to, co należy zrobić, a jeśli dobrze przeżyjemy swoje życie, to jest szansa, że nas z tego kosmicznego wariatkowa wypuszczą.
Czas na rewolucję

Władza Korony to najpewniej najgorsza władza, jaka istniała od początku świata, ale władcy, którzy byli wcześniej, też wcale nie byli dobrzy. W czasach dawniejszych, zwykli ludzie, podobnie jak teraz, byli niewolnikami, niektórzy nawet całkiem oficjalnie. Tacy bohaterowie jak Spartakus, buntowali się przeciwko niewoli, niestety bez sukcesu. Nie ma większego znaczenia, czy światem rządzą sataniści, czy ktokolwiek inny. Każdy, kto byłby na ich miejscu, działałby podobnie. Nawet w czasach, gdy wielkie wpływy miał Kościół Katolicki, który jest przeciwieństwem satanistów, wtedy też wcale nie było dobrze. Arystokraci, szlachta i duchowni żerowali na chłopach, którzy stanowili większość społeczeństwa. Kościół też prowadził wojny – krucjaty. Różnica polegała tylko na tym, że robił to nie w imię Szatana, ale w imię Jezusa. Kościół też utrzymywał lud w ciemnocie, też prześladował wolnomyślicieli i też ukrywa przed nami prawdę o cyklicznych resetach. W średniowieczu, bohaterowie tacy jak Wat Tyler walczyli o zrównanie klas społecznych. Niestety, wtedy też im się to nie udało, ale powinniśmy kontynuować ich wysiłki. To nie konkretni ludzie u władzy są problemem, bo władza zdeprawuje każdego. Problemem jest system, który daje jednej grupie ludzi władzę nad innymi. Dlatego powinniśmy walczyć z systemem każdym możliwym sposobem. Powinniśmy dążyć do osłabienia państwa, a wzmacniać samych siebie. Powinniśmy tworzyć własne, niezależne społeczności, które będą bronić swojego interesu. Najwyższy czas, aby ludzkość wydoroślała i przestała naiwnie wierzyć, że rządy będą się o nas bezinteresownie troszczyć.
Odkrycie tajemnicy cyklicznych resetów to nasz wielki atut w trwającej wojnie klas. Ta wiedza umożliwia nam zrozumienie, co tak naprawdę się dzieje. Okazuje się, że Nowy Porządek Świata został pośpiesznie wprowadzony, aby umożliwić rządzącym zachowanie władzy w burzliwych czasach resetu. Gdyby mogli, to zapewne wprowadzaliby tyranię powoli i stopniowo, aby nie napotkać oporu. Jednak sytuacja zmusiła ich do wdrożenia planu szybkiego, który niekoniecznie ma stuprocentowe szanse powodzenia. Przeprowadzili ogromną akcję dezinformacyjną, aby ukryć przed nami, że zbliża się globalny kataklizm. Zakłamali wszystko, co tylko dało się zakłamać, aby utrudnić nam odnalezienie prawdy. Ukrycie nadciągającej zarazy i kataklizmów było dla nich kluczową sprawą, aby uniemożliwić nam przygotowanie się do nich i aby jak najwięcej ludzi zginęło. Ale udało mi się przebić przez tę ogromną ilość dezinformacji i odkryć prawdę. Po raz pierwszy w historii, zwykli ludzie mają dostęp do tajnej wiedzy. Teraz rząd już nie będzie w stanie nas oszukiwać. I to daje mi drobną nadzieję, że ich plan może się nie powieść.
Wiemy, że zbliża się depopulacja i totalna tyrania. Uciekać nie ma dokąd, trzeba podjąć walkę. Właśnie teraz nadchodzi przełomowy moment w historii, w którym nadarza się szansa, aby coś zmienić. Tylko teraz możliwe jest przeprowadzenie rewolucji. Druga taka szansa nie pojawi się już nigdy. Ale może się to udać tylko wtedy, gdy znaczna część społeczeństwa podejmie wysiłki. Czasu mamy bardzo niewiele. Tylko nagły zryw społeczny może odwrócić kierunek, w którym zmierza świat. Każdy musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby przeciwstawić się Nowemu Porządkowi Świata. Nie mogę obiecać, że wasze starania wystarczą, aby powstrzymać tyranię, ale przynajmniej będziecie mieli poczucie, że zrobiliście wszystko, co było możliwe. Jeśli teraz nie będziecie działać, to później na pewno będziecie tego żałować. Jeśli zwycięży NWO, to będziecie żałować, że nie zrobiliście wszystkiego, aby temu zapobiec. A jeśli nadejdzie rewolucja, to będziecie żałować, że nie wzięliście udziału w tym przełomowym wydarzeniu. Po zmianie systemu tylko ci, którzy teraz walczą, będą coś znaczyć. A ci, którzy wspierają system, choćby tylko swoją biernością, będą postrzegani za gorszych niż ludzie z lat 1930-tych, którzy wspierali Hitlera. Dzieci, kiedy dorosną, na pewno zapytają was, co wy robiliście w czasie, gdy wprowadzali tyranię. Jaka będzie wtedy wasza odpowiedź?

Pokaż obraz w pełnym rozmiarze: 2602 x 1932px
Nie myślcie, że samo czytanie antysystemowych newsów i oburzanie się zmienią cokolwiek. Osoby, które wiedzą, co się dzieje, ale nie mają ochoty działać, niczym nie różnią się od tych, którzy nawet nie mają ochoty się dowiedzieć. Samo chodzenie na manifestacje też niczego nie zmieni. Nie łudźcie się, że politycy wycofają się ze swoich planów tylko dlatego, że ludzie spacerują sobie po mieście. Nie na takich zasadach działa ten świat. Nie liczcie też na wybory. Gdyby wybory mogły coś zmienić, to już dawno by ich zakazano. Państwo ma wiele sposobów, aby nie dopuścić do władzy niezależnych polityków. Wybory istnieją tylko po to, aby dać wam złudną nadzieję; abyście czekali na zmianę, zamiast samemu zacząć ją wprowadzać. Tylko konkretne działania mogą coś zmienić. Ja mam mnóstwo pomysłów na to, co można zrobić pożytecznego dla społeczności. Niestety, realizować mogę tylko jeden pomysł. Przykro jest patrzeć, że inne pozostają niezrealizowane. Tak wiele rzeczy można by zrobić i tak wiele korzyści można by osiągnąć. Musi być więcej ludzi, którzy robią coś konkretnego. Każdy musi coś robić. Zastanówcie się, co możecie zrobić konkretnego, aby przeciwstawić się totalitaryzmowi i po prostu zacznijcie to robić. Pomyślcie o tych wszystkich ludziach, którzy zrobili coś bezinteresownie dla was. O tych, którzy poświęcali swój czas, aby doprowadzić was do poziomu świadomości, na którym obecnie jesteście. Ja poświęciłem prawie półtora roku swojego życia, aby dostarczyć wam wiedzy o resecie, a to nie jest mój pierwszy projekt. Dzięki temu, nie musicie sami szukać tej wiedzy i oszczędzacie mnóstwo czasu. Teraz niech każdy z was poświęci tyle samo czasu robiąc coś dla innych ludzi. Zobaczycie, że praca na rzecz innych daje też większą satysfakcję, bo umożliwia działanie na dużo większą skalę.
Moim zdaniem, ta obecna sytuacja, w której cała klasa rządząca jest przeciwko nam, jest w pewnym sensie sprawiedliwa, bo dostaniemy tylko to, co sami dla siebie zrobimy. Wszyscy ludzie obejmujący wysokie stanowiska realizują plan władzy; ten plan im odpowiada i nie zamierzają go porzucać. Nie znajdzie się też żaden bohater z taką mocą, że będzie w stanie samodzielnie pokonać system. W tej sytuacji wszelkie wymówki tracą sens: że jesteś zbyt biedny; albo że nie chcesz poświęcić swojej udanej kariery; że musisz się zajmować dziećmi; że jesteś za młody, aby się poświęcać; albo za stary i już ci wszystko jedno. Nikt, kto ma łatwiej, nie ma ochoty nam pomóc. Dostaniemy tylko to, co sami sobie wywalczymy. Tylko kiedy zwykli ludzie pokażą, że potrafią odłożyć na bok swoje osobiste sprawy i zawalczyć o świat, tylko wtedy będą mieli szansę się uratować.
Można puścić wodzę wyobraźni i pomyśleć, jak mógłby wyglądać przebieg powstania. Myślę, że może się to zacząć oddolnie, czyli na poziomie miast i regionów. Republiki Doniecka i Ługańska pokazały światu, że wymówienie posłuszeństwa przestępczemu rządowi jest możliwe. Być może, w czasie udręki spowodowanej zarazą, wśród niektórych władz lokalnych znajdą się bohaterowie, u których patriotyzm lokalny przeważy nad posłuszeństwem wobec rządu. A może to mieszkańcy wezmą sprawy w swoje ręce i sami przejmą władzę. Miasta i regiony zbuntują się przeciwko rządowi i odrzucą politykę autodestrukcji. Nie będą chcieli dłużej patrzeć, jak mieszkańcy umierają na dżumę. Wypędzą lekarzy i przejmą szpitale. W końcu to z ich podatków zostały one pobudowane. Zaczną leczyć chorych i w ten sposób uda im się stłumić zarazę. Następnie, niczym niegdyś egipski zarządca prowincji Ankhtifi, postarają się zapewnić swoim ludziom zapasy żywności, żeby nie musieli zjadać swoich dzieci. Władze lokalne odmówią rządowi przyjmowania imigrantów, skoro zapasy żywności nie będą wystarczające nawet dla mieszkańców. Tym samym zrobią też przysługę imigrantom, którzy będą bardziej bezpieczni, jeśli w czasie resetu pozostaną w swoich ojczyznach. Powstańcy przejmą lokalne media i posłużą się nimi, aby poinformować ludzi o tym, co się tak naprawdę dzieje. Rządowa dezinformacja zostanie zdemaskowana i wyparta. Następnie władze lokalne przejmą szkoły i same zaczną decydować o programie nauczania. Przestaną uczyć dzieci zakłamanej historii i innych bzdur. Następnie odmówią płacenia podatków państwu. Odmówią też ponoszenia kosztów inflacji, czyli płacenia trybutu globalnej władzy. Wprowadzą własną, niezależną walutę, której nikt obcy nie będzie miał prawa sobie dowolnie drukować (oby tylko nie był to ten mocno podejrzany Bitcoin). Zbuntowane miasta i regiony stworzą swoje oddziały militarne. Wielu mieszkańców chętnie chwyci za broń, żeby bronić swoje miasto przed pacyfikacją przez siły rządowe. W czasie resetu, rząd będzie miał problemy na całym terytorium kraju, więc nie będzie mógł użyć dużych sił, żeby stłumić powstanie. Ludzie będą jednak musieli znaleźć skuteczną metodę obrony przed atakami za pomocą neurobroni. Pierwsze zbuntowane regiony dadzą przykład innym, że można się ochronić przed zarazą i złagodzić skutki kataklizmów. Za ich przykładem podążą inne. Zbuntowane regiony będą sobie wzajemnie pomagać i wymieniać się doświadczeniami. Dobór naturalny zadziała na korzyść powstańców. Chociaż niezbyt wielu ludzi się zbuntuje, to właśnie ci zbuntowani będą tymi, którzy będą mieli duże szanse przeżycia. W konsekwencji, po depopulacji powstańcy będą już stanowić znaczną część społeczeństwa. W końcu wszyscy zrozumieją, że państwo nie jest nam do niczego potrzebne i że możemy się rządzić sami. Tak mniej więcej mogłoby to wyglądać, ale czy ludziom wystarczy odwagi, aby zawalczyć o swoje życie? Jedno jest pewne: ludzkość dostanie właśnie to, na co zasługuje. Jeśli ludzkość pokaże, że jest w stanie samodzielnie myśleć i odważnie działać, to żadna siła nie będzie w stanie jej ujarzmić. A jeśli ludzie zachowają mentalność owiec, to jak owce będą traktowani.
Rozpowszechnianie informacji
Czas pandemii pokazał, że ludzie, którzy ujawniają informacje niekorzystne dla rządu, żyją zwykle bardzo krótko, czasami tylko kilka dni od ujawnienia. Dlatego postarałem się dokładnie opisać temat resetu i przekazać wam całą swoją wiedzę na ten temat. Teraz wiecie już tyle samo co ja. Moja rola się tutaj kończy. Teraz waszym zadaniem jest nie dopuścić, aby ten temat został wyciszony, albo zmanipulowany. Przesyłajcie te informacje komu tylko się da. Niech inni mają szansę jak najwcześniej przygotować się do resetu. Jeśli władzy uda się ukryć przed ludźmi fakt, że grozi im dżuma, to mniej więcej co drugi człowiek zginie. Ale wystarczy, że ludzie dowiedzą się o zagrożeniu, a zdołają się uchronić przed zakażeniem i przeżyć. Myślę, że można z grubsza szacować, że na każde dwie osoby, które dostaną te informacje i zechcą je przeczytać, jedna dzięki nim ocali życie. Wam też ktoś dał link do tego tekstu. Odwdzięczcie się i podziękujcie tej osobie, aby wydatek energetyczny do niej powrócił i miała siły rozpowszechniać te informacje dalej.
Nie ograniczajcie się do wstawienia marnego posta na Facebooku. Facebook i tak go ocenzuruje i nikt go nie zobaczy. Jeśli już będziecie rozpowszechniać informacje o resecie w cenzurowanych serwisach, to unikajcie słów kluczowych, takich jak „reset”, „676” i tym podobnych. Używajcie skracaczy linków, aby nie podawać linku bezpośrednio do strony związanej z teorią resetu. To powinno trochę pomóc w ominięciu cenzury. Postarajcie się, aby te informacje trafiły też do ludzi, którzy nie korzystają z popularnych serwisów oraz do tych, którzy w ogóle nie korzystają z internetu. Liczcie się z tym, że internet może być blokowany, ale to wcale nie zwalnia was z obowiązku ostrzegania innych. Jeśli macie dobry kontakt z kimś, kto pełni jakąś rolę w systemie (policjant, urzędnik, radny, żołnierz, lekarz, ksiądz, naukowiec, rolnik), podajcie mu te informacje i poświęćcie chwilę, aby przekonać ich do przeczytania. Mówcie o resecie młodzieży, bo oni są ciekawi świata i wielu z nich chętnie przeczyta ten tekst. Mówcie o resecie dzieciom, których rodzice nie mają ochoty czytać. Choć teraz dzieci nie będą w stanie wykorzystać tej wiedzy, to kiedy dorosną, przypomną sobie o tym i nie dadzą sobie wmówić kłamstw, że rząd nie wiedział o nadchodzącym resecie. Twórzcie własne filmiki, artykuły i memy, które pomogą rozpowszechnić te informacje.
Liczcie się z tym, że spośród osób, którym przekażecie ten tekst, bardzo niewielu zechce go przeczytać. Z własnych doświadczeń wiem, że większość ludzi nie ma ochoty przeczytać nawet krótkiego artykułu, który wykracza poza ich rozumienie świata. Ale do nich też trzeba dotrzeć. Mówcie im, że będzie reset. Teraz nie uwierzą, ale kiedy to się zacznie, wtedy niektórzy z nich będą się zastanawiać, skąd o tym wiedzieliśmy. Będą zdezorientowani i zachwieje się ich wiara w prawdomówność polityków.
Mówcie im tyle, ile są w stanie przyswoić. Mówcie, że w latach 2023-2025 wystąpi globalny kataklizm wywołany przez współdziałanie pola magnetycznego Słońca i planet. Mówcie, że resety były już wiele razy w historii: była Czarna Śmierć, dżuma Justyniana i wiele innych. Mówcie, że będą wielkie trzęsienia ziemi, wielodniowe blackouty na dużych obszarach, epidemia dżumy oraz anomalie pogodowe. Mówcie im, że te anomalie mogą prowadzić do głodu, a głód do zamieszek i buntu. Mówcie, że rządy starają się, aby kilka miliardów ludzi zginęło, bo to im umożliwi zachowanie władzy oraz głęboką przebudowę świata na taki, w którym będą mieli jeszcze większą kontrolę nad społeczeństwem. Rząd nie ostrzegł nas przed nadchodzącą zarazą i już samo to świadczy, że chcą, aby jak najwięcej ludzi zginęło. Tuż przed epidemią podali ludziom preparaty, które obniżają odporność. Mówcie ludziom, że reset zostanie przedstawiony jako nuklearna wojna światowa. Dajcie im też link do strony, gdzie mogą pobrać cały ten tekst. Teraz nie zechcą przeczytać, ale kiedy reset się zacznie, wtedy niektórzy będą poszukiwać informacji. Bądźcie wyrozumiali, rozmawiając z innymi; postarajcie się wczuć w ich sposób myślenia. Zbyt ostre narzucanie swoich przekonań sprawi tylko, że automatycznie przejdą w stan obrony i zamkną się na wszelkie argumenty.
A kiedy znajdziecie wolną chwilę, zapoznajcie się z „Czerwoną pigułką”, która ukazuje znacznie szerszy obraz prawdy o świecie. Ale są to sprawy nie tak bardzo pilne i powinniście je poznawać w międzyczasie przygotowań do resetu.
Jako ludzkość znaleźliśmy się obecnie w najgłębszym kryzysie od początku istnienia i tylko od naszych działań zależy, czy uda nam się z niego wydostać. Najważniejszymi zadaniami są teraz organizowanie się oraz poinformowanie jak największej liczby ludzi o nadciągającym zagrożeniu. Tylko wtedy, gdy duża część społeczeństwa dowie się o tym, co nadchodzi, będzie szansa na powstrzymanie depopulacji. I tylko wtedy, możliwe będzie spełnienie wielkiego marzenia o nastaniu rewolucji, która zburzy zbrodniczy system oparty na kłamstwie i sprawi, że ludzie przestaną być hodowani, a zaczną samodzielnie kierować swoim losem. Życzę wam wszystkim powodzenia w walce, a tym z was, którzy przeżyją, życzę również szczęścia w nowej epoce! Pozdrawiam! Marek Czapiewski.