Dżuma Justyniana

Źródła: Informacje o dżumie Justyniana pochodzą z Wikipedii (Plague of Justinian) i wielu różnych kronik, z których najciekawszą jest ta napisana przez Jana z Efezu – „Church History” (cytowana w Chronicle of Zuqnin by Dionysius of Tel-Mahre, Part III). Osobom, które będą miały niedosyt wiedzy o zarazie polecam przeczytanie tej kroniki oraz fragmentu książki Prokopiusza (History of the Wars). Część o zjawiskach klimatycznych napisałem głównie na podstawie Wikipedii (Volcanic winter of 536). Osobom bardziej zainteresowanym tym tematem mogę polecić film: The Mystery Of 536 AD: The Worst Climate Disaster In History | Catastrophe | Timeline . Informacje o upadku meteorytu zaczerpnąłem z video: John Chewter on the 562 A.D. Comet oraz ze stron falsificationofhistory.co.uk i self-realisation.com.

W historii średniowiecza, przed epidemią Czarnej Śmierci, można odnaleźć różne kataklizmy i katastrofy o zasięgu lokalnym, z których największą była epidemia ospy w Japonii (735-737), która zabiła między 1 a 1,5 mln ludzi.(ref.) Mnie jednak interesują kataklizmy globalne, czyli takie, które dotykają wiele miejsc na świecie w tym samym czasie i które przejawiają się różnymi typami katastrof naturalnych. Przykładem klęski, która dotknęła kilka kontynentów jednocześnie jest dżuma Justyniana. W czasie tej zarazy, w różnych miejscach świata występowały potężne trzęsienia ziemi, a klimat nagle się ochłodził. Pisarz z końca VII wieku, John Bar Penkaye, uważał, że głód, trzęsienia ziemi i zarazy są oznakami końca świata.(ref.)

Bizancjum za czasów swojej świetności, za panowania Justyniana I (527-565 n.e.)

Zaraza

Plaga Justyniana była chorobą zakaźną wywołaną przez bakterię Yersinia pestis. Jednak szczep Yersinia pestis odpowiedzialny za drugą pandemię dżumy (Czarną Śmierć) nie wydaje się być bezpośrednim potomkiem szczepu dżumy Justyniana. Według ówczesnych źródeł wielka zaraza rozpoczęła się w Nubii, na południowej granicy Egiptu. Zaraza uderzyła w rzymski port Pelusium w Egipcie w 541 r. i rozprzestrzeniła się na Aleksandrię i Palestynę, zanim w latach 541–542 spustoszyła stolicę Bizancjum – Konstantynopol, a następnie objęła resztę Europy. Infekcja dotarła do Rzymu w 543 i Irlandii w 544. Utrzymywała się w Europie Północnej i na Półwyspie Arabskim do 549. Według ówczesnych historyków, dżuma Justyniana miała niemal ogólnoświatowy zasięg, docierając do centralnej i południowej Azji, Afryki Północnej i Arabii, a w Europie aż do Danii na północy i Irlandii na zachodzie. Nazwa zarazy pochodzi od cesarza bizantyjskiego, Justyniana I, który zaraził się chorobą, ale wyzdrowiał. W owych czasach choroba była nazywana Wielkim Morem.

Najwybitniejszy historyk bizantyjski – Prokopiusz, napisał, że choroba i śmierć, którą przyniosła, były nieuniknione i wszechobecne:

W tych czasach panowała zaraza, przez którą cała ludzkość była bliska unicestwienia… Zaczęła się od Egipcjan, którzy mieszkają w Pelusium. Następnie rozdzieliła się i posunęła się w jednym kierunku do Aleksandrii i reszty Egiptu, a w drugim do Palestyny ​​na granicy Egiptu; i stamtąd rozprzestrzeniła się na cały świat. Prokopiusz z Cezarei The Persian Wars, II.22

Ludzie nie byli jedynymi ofiarami tej zarazy. Zwierzęta również zaraziły się chorobą.

Widzieliśmy również, że ta wielka zaraza wywarła wpływ również na zwierzęta, nie tylko na udomowione, ale także te dzikie, a nawet na gady ziemskie. Można było zobaczyć bydło, psy i inne zwierzęta, nawet szczury, ze spuchniętymi guzami, powalone i umierające. Podobnie dzikie zwierzęta można było znaleźć porażone tym samym wyrokiem, powalone i ginące. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Ewagriusz, żyjący w VI wieku syryjski uczony, opisał wiele różnych form dżumy Justyniana:

Plaga była komplikacją chorób; ponieważ w niektórych przypadkach rozpoczynając się w głowie i powodując zakrwawienie oczu i opuchliznę twarzy, schodziła do gardła, a następnie niszczyła pacjenta. W innych nastąpił wypływ z jelit; w innych powstawały dymienice, a następnie gwałtowna gorączka; a cierpiący umierali pod koniec dwóch lub trzech dni, będąc w posiadaniu swoich sił umysłowych i cielesnych w równej mierze, co ludzie zdrowi. Inni umierali w stanie delirium, a niektórzy przez pęknięcie czyraków. Zdarzały się przypadki, w których osoby, które raz i dwa razy zostały zaatakowane i wyzdrowiały, zmarły w wyniku kolejnego ataku. Ewagriusz Scholastyk Ecclesiastical History, IV.29

Również Prokopiusz pisze, że ta sama choroba mogła przebiegać w bardzo różny sposób:

Ta choroba zawsze zaczynała się od wybrzeża, a stamtąd szła w głąb lądu. A w drugim roku w środku wiosny dotarła do Bizancjum, gdzie akurat w tym czasie przebywałem. (…) I byli oni brani w następujący sposób. Mieli nagłą gorączkę (…) tak ospałą (…), że nikt z zarażonych chorobą nie spodziewał się na nią umrzeć. Ale tego samego dnia w niektórych przypadkach, w innych następnego dnia, a w pozostałych kilka dni później, rozwinął się obrzęk dymieniczy. (…) Aż do tego momentu wszystko szło mniej więcej tak samo u wszystkich chorych. Ale od tego czasu rozwinęły się bardzo wyraźne różnice. (…) Bo jedni popadali w głęboką śpiączkę, u innych występowało gwałtowne delirium, ale w każdym przypadku cierpieli na charakterystyczne objawy choroby. Bo ci, którzy byli w śpiączce, zapominali o wszystkich, którzy byli im znajomi i leżeli zdając się śpiąc bezustannie. A jeśli ktoś się nimi opiekował, jedli bez przebudzenia, ale niektórzy też byli zaniedbywani i umierali bezpośrednio z braku pożywienia. Ale ci, którzy zostali ogarnięci delirium, cierpieli na bezsenność i byli ofiarami wypaczonej wyobraźni; mieli bowiem podejrzenia, że jacyś ludzie przyjdą po nich, aby ich zniszczyć, a oni byliby pobudzeni i rzucali się do ucieczki, krzycząc na cały głos. (…) Śmierć w niektórych przypadkach przychodziła natychmiast, w innych po wielu dniach; w niektórych przypadkach na ciele pojawiały się czarne krosty wielkości soczewicy, i oni nie przetrwali nawet jednego dnia, ale wszyscy natychmiast umierali. U wielu również następowały krwawe wymioty bez widocznej przyczyny i od razu przyniosły śmierć. Prokopiusz z Cezarei The Persian Wars, II.22

Prokopiusz odnotował, że w szczytowym momencie zaraza zabijała codziennie 10 000 osób w Konstantynopolu. Zauważył, że ponieważ nie było wystarczająco wielu żywych, aby pochować zmarłych, ciała były układane w stosy na otwartej przestrzeni, a całe miasto pachniało trupami. Innym naocznym świadkiem tamtych wydarzeń był Jan z Efezu, który widział te przerażające stosy zwłok i lamentował:

Jakimi łzami miałbym płakać w tym czasie, o ukochana moja, gdy stałem obserwując te stosy, pełen niewypowiedzianej grozy i przerażenia? Jakie westchnienia by mi wystarczyły, jakie lamenty pogrzebowe? Jakie załamanie serca, jakie lamenty, jakie hymny i pieśni żałobne wystarczyłyby na cierpienia w tamtych czasach i żal nad ludźmi rzucanymi na wielkie stosy, jeden na drugiego, z rozdartymi i gnijącymi brzuchami i wnętrznościami spływającymi jak strumienie do morza? Jak też serce osoby, która widziała te rzeczy, z którymi nic nie może się równać, może nie zgnić w nim, a reszta jego członków nie rozpuścić się razem z nim (choć wciąż) jest żywy, z bólu, gorzkiego zawodzenia i smutnych lamentów pogrzebowych, widząc siwe włosy starych ludzi, którzy śpieszyli się przez wszystkie dni po próżności świata i troszczyli się o gromadzenie (środków) i czekali na wspaniały i honorowy pogrzeb, (który miał być przygotowany) przez ich spadkobierców, którzy (teraz zostali) powaleni na ziemię, (te) białe włosy zostały (teraz) boleśnie zbrukane ropą wypływającą z ich spadkobierców.
(Jakimi łzami powinienem płakać) nad pięknymi młodymi dziewczętami i dziewicami, które oczekiwały radosnej uczty weselnej i cennie przystrojonych (ślubnych) szat, (ale teraz) leżały rozebrane do naga, zbrukane nieczystościami innych zmarłych, sprawiając nieszczęsny i gorzki widok, nawet nie w grobie, ale na ulicach i w portach, ich zwłoki były wleczone (tam) jak zwłoki psów;
— (nad) kochanymi dziećmi rzucanymi w bezładzie, podczas gdy ci, którzy wrzucali je do łodzi, chwytali je i rzucali z daleka z wielkim przerażeniem;
— (nad) przystojnymi i wesołymi młodzieńcami, (teraz) posępnymi, (którzy zostali) rzuceni do góry nogami jeden pod drugiego (w) przerażający (sposób);
— (nad) szlachetnymi i cnotliwymi kobietami, powszechnie poważanymi, które (niegdyś) siedziały w sypialniach, (a teraz z) ustami nabrzmiałymi, szeroko otwartymi i rozwartymi, spiętrzone w straszne stosy, osoby w każdym wieku leżały na ziemi, osoby każdego statusu pochylone i obalone, wszystkie rzędy napierały na siebie w jednej tłoczni gniewu (Bożego), jak zwierzęta, a nie jak ludzie.
Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Według kronik średniowiecznej historii Irlandii, z powodu tej pandemii zmarła 1/3 światowej populacji.

Rok 543: Niezwykła powszechna plaga na świecie, która zmiotła najszlachetniejszą trzecią część rasy ludzkiej. Annals of the Four Masters

Wszędzie tam, gdzie przeszła zaraza, ginęła większa część populacji. W niektórych wioskach nie przeżył nikt. Nie było więc nikogo, kto mógłby pochować zwłoki. Jan z Efezu pisze, że w Konstantynopolu naliczono 230 tysięcy ofiar, zanim uznano, że liczenie nie ma sensu, bo ofiar jest zbyt wiele. W tym wielkim mieście, stolicy Bizancjum, przetrwała zaledwie garstka ludzi. Jednak liczba zgonów jest niepewna. Historycy uważają, że pierwsza pandemia dżumy spowodowała śmierć około 15–100 milionów ludzi w ciągu dwóch stuleci nawrotów, co stanowi żniwo śmierci odpowiadające 8–50% ówczesnej populacji świata.

Trzęsienia ziemi

Jak wiemy, Czarna Śmierć ściśle związana była z trzęsieniami ziemi. Ten schemat powtarza się również w przypadku dżumy Justyniana. Także w tym przypadku, zarazę poprzedzały liczne trzęsienia ziemi, które były w tym okresie niezwykle intensywne i długotrwałe. Jan z Efezu bardzo dokładnie opisuje te kataklizmy.

Jednak w roku poprzedzającym zarazę podczas naszego pobytu w tym mieście [Konstantynopolu] pięć razy miały miejsce trzęsienia ziemi i ciężkie wstrząsy nie do opisania. Te, które miały miejsce, nie były tak szybkie jak mgnienie oka i przemijające, ale trwały długi czas, zanim nadzieja życia wygasła u wszystkich ludzi, ponieważ nie było przerw pomiędzy tymi trzęsieniami ziemi. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Z zapisków kronikarza wynika, że nie były to zwykłe trzęsienia ziemi, jakie zdarzają się od czasu do czasu. Trzęsienia te trwały niezwykle długo i obejmowały wielkie obszary. Zapewne przesuwały się przy tym całe płyty tektoniczne.

W 526 r. trzęsienie ziemi nawiedziło Syrię (region) i Antiochię w Cesarstwie Bizantyńskim. Potem pojawił się wielki pożar, który zniszczył to, czego nie zniszczyło trzęsienie ziemi. Mówi się, że spadł dosłownie deszcz ognia, który całkowicie spustoszył Antiochię. Relację z tego wydarzenia można znaleźć w kronice Jana Malalasa:

(W) 7. roku i 10. miesiącu panowania, Antiochia Syryjska Wielka upadła przez gniew Boży. Był to piąty upadek, (który miał miejsce) w miesiącu Artemisios, czyli w maju, 29. dnia o godzinie szóstej… Ten upadek był tak niezmierny, że żaden ludzki język nie jest w stanie go opisać. Wspaniały Bóg w swej cudownej opatrzności tak rozgniewał się na Antiochenów, że powstał przeciwko nim i kazał spalić ogniem zarówno pochowanych pod domostwami, jak i jęczących pod ziemią. Iskry ognia wypełniły powietrze i płonęły jak błyskawice. Znaleziono nawet płonącą i tryskającą glebę na ziemi i węgle powstałe z gleby. Uciekający napotykali na ogień, a ukrywający się w domach zostali uduszeni… Można było zobaczyć straszne i dziwne widoki: ogień spadł z nieba w deszczu i padał płonący deszcz, płomienie wlewały się w deszcz i spadały jako płomień, wsiąkając w ziemię jak spadały. A miłująca Chrystusa Antiochia opustoszała… Ani jedno mieszkanie, ani żaden dom, ani stragan miasta nie pozostały niezniszczone… Z podziemi wyrzucany był jakby piasek morski, który sypał się na ziemię, mając wilgoć i zapach morskiej wody… Po upadku miasta doszło do wielu innych trzęsień ziemi, od tego dnia określanych jako czasy śmierci, które trwały półtora roku. Jan Malalas The Chronicle of J.M., book XVII

Z relacji kronikarza wynika, że nie było to jedynie trzęsienie ziemi. W tym samym czasie, ogniste kamienie spadały z nieba i wbijały się w ziemię. W jednym miejscu ziemia paliła się (topiły się skały). Nie mógł to być wybuch wulkanu, bo w tamtym rejonie nie ma aktywnych wulkanów. Z podziemi wyrzucany był piasek. Mógł on pochodzić ze szczelin, które powstały podczas trzęsienia ziemi. Było to najprawdopodobniej najbardziej tragiczne trzęsienie ziemi w czasach średniowiecza. W samej Antiochii ofiar było 250 tysięcy.(ref.) Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach ludzi na świecie było 40 razy mniej niż obecnie. Gdyby taki kataklizm wydarzył się dzisiaj, to tylko w jednym mieście zginęłoby 10 mln ludzi.

Kronikarz pisze, że trzęsienie ziemi w Antiochii zapoczątkowało trwającą przez półtora roku serię trzęsień w całym regionie. W „czasie śmierci”, jak nazywano ten okres, ucierpiały wszystkie największe miasta leżące na Bliskim Wschodzie.

Trzęsienia ziemi zniszczyły Antiochię, pierwsze miasto na Wschodzie, i pobliską Seleucję, a także najważniejsze miasto Cylicji, Anazarbus. A liczbę osób, które zginęły wraz z tymi miastami, kto byłyby w stanie policzyć? I można by dodać do listy Iborę, a także Amasię, która przypadkiem była pierwszym miastem w Poncie, także Polybotusa we Frygii i miasta, które Pizydyjczycy nazywają Filomedą, Lychnidus w Epirze i Koryncie, z których wszystkie od czasów starożytnych były najludniejsze. Doszło bowiem do tego, że wszystkie te miasta w tym okresie zostały obalone przez trzęsienia ziemi, a ich mieszkańcy zostali praktycznie wszyscy zniszczeni. A potem przyszła też zaraza, o której wspomniałem wcześniej, która wzięła około połowy ocalałej populacji. Prokopiusz z Cezarei The Secret History, XVII.41-44

Czytając słowa Prokopiusza można odnieść wrażenie, że zaraza przyszła bezpośrednio po trzęsieniu ziemi w Antiochii. Jednak według oficjalnej wersji historii, oba wydarzenia dzieli 15 lat. Wygląda to dość podejrzanie, dlatego warto sprawdzić, skąd właściwie wzięła się data trzęsienia ziemi i czy została wyznaczona prawidłowo.

Justynian I

Wikipedia podaje, że trzęsienie ziemi w Antiochii miało miejsce 29 maja 526, za panowania Justyna I. Cesarz ten władał od 9 lipca 518 do dnia śmierci – 1 sierpnia 527. W tym dniu zastąpił go jego siostrzeniec o podobnie brzmiącym imieniu – Justynian I, który rządził przez kolejne 38 lat. Dynastia, z której pochodzili obaj cesarze nazywana jest dynastią justyniańską. I jest to dość dziwna nazwa zważywszy na fakt, że pierwszym z dynastii był Justyn. Czy nie powinna się ona zatem nazywać dynastią justyńską? Nazwa dynastii zapewne wzięła się stąd, że Justyn był również nazywany Justynianem. Na przykład, Jan z Efezu nazywa tego pierwszego cesarza Justynianem starszym. A więc Justyn i Justynian to jest to samo imię. Obu cesarzy łatwo jest pomylić.

Jan Malalas opisuje zagładę Antiochii w kontekście opisu rządów cesarza, którego nazywa Justynem. Ale tytuł rozdziału, w którym to pisze, brzmi: „Relacja z 16 lat cara Justyniana”(ref.) Czyli Justynian był nazywany Justynem. To właściwie za którego cesarza było to trzęsienie ziemi? Historycy są zgodni, że było to za panowania tego wcześniejszego. Ale problem leży w tym, że on rządził tylko 9 lat, więc kronikarz nie mógłby pisać o pierwszych 16 latach jego rządów. Trzęsienie ziemi musiało być zatem za rządów tego późniejszego. Ale sprawdźmy jeszcze, czy to się na pewno zgadza.

Kronikarz pisze, że trzęsienie ziemi wydarzyło się 29 maja, w 7. roku i 10. miesiącu panowania cesarza. Skoro Justyn I zaczął rządy 9 lipca 518, to jego pierwszy rok rządów trwał do 8 lipca 519. Licząc dalej lata jego panowania wychodzi, że drugi rok rządów trwał do 520, trzeci do 521, czwarty do 522, piąty do 523, szósty do 524, a siódmy do 8 lipca 525. A zatem, jeśli trzęsienie ziemi miało być w siódmym roku panowania Justyna, to byłby to rok 525. Jakim cudem historykom wyszedł rok 526? Okazuje się, że historycy nie potrafią poprawnie policzyć kilku lat! I to samo dotyczy miesięcy. Pierwszym miesiącem panowania Justyna był lipiec. A więc 12. miesiącem jego panowania był czerwiec, 11. był maj, a 10. był kwiecień. Kronikarz wyraźnie pisze, że trzęsienie ziemi było w 10. miesiącu panowania i był to maj. Skoro 10. miesiącem panowania Justyna był kwiecień, to trzęsienie ziemi nie mogło się wydarzyć za jego rządów! Ale jeśli założymy, że chodzi tu o Justyniana, który zaczął swoje rządy w sierpniu, to wtedy 10. miesiącem panowania rzeczywiście będzie maj. I teraz wszystko się zgadza. Trzęsienie ziemi było za czasów Justyniana, w 7. roku i 10. miesiącu jego panowania, czyli 29 maja 534. Wychodzi na to, że kataklizm zdarzył się zaledwie 7 lat przed początkiem zarazy. Myślę, że to trzęsienie ziemi celowo zostało cofnięte w czasie, abyśmy nie zauważyli, że obie katastrofy były tak blisko siebie i że mają one ze sobą ścisły związek.

Dopóki nie zacznie się samemu badać historii, może się wydawać, że historia to poważna dziedzina wiedzy, a historycy to poważni ludzie, którzy w liczeniu do 10 są co najmniej tak samo dobrzy jak przedszkolaki. Niestety tak nie jest. Historycy nie potrafili, albo nie chcieli zauważyć takiego prostego błędu. Dla mnie, historia właśnie straciła wiarygodność.

Przejdźmy teraz do innych trzęsień ziemi, a były one w tamtym czasie naprawdę potężne. Na terenie dzisiejszej Turcji, trzęsienie ziemi zainicjowało ogromne osuwisko, które zmieniło bieg rzeki.

Wielka rzeka Eufrat została zablokowana powyżej regionu Claudia, zwróconym w stronę Kapadocji, obok wioski [Pro]sedion. Wielkie zbocze góry zsunęło się w dół i jako że góry są tu bardzo wysokie, chociaż są blisko siebie, obsuwając się zablokowało (przepływ rzeki) między dwiema (innymi) górami. Pozostało (tak) przez trzy dni i trzy noce, a (wtedy) rzeka zawróciła swój bieg w kierunku Armenii i ziemia została zalana i wsie zostały zatopione. Wyrządziła wiele szkód, ale w dolnym odcinku (rzeka) wyschła w niektórych miejscach, skurczyła się i zamieniła w suchy ląd. Następnie ludzie z wielu wsi zbierali się na modlitwach i nabożeństwach z wieloma krzyżami. Przybyli w smutku, ze łzami spływającymi i z wielkim drżeniem, niosąc kadzielnice i paląc (kadzidło). Ofiarowali (Eucharystię) na tej górze, która zablokowała (przepływ) rzeki w jej środku. Następnie (rzeka) stopniowo cofnęła się, tworząc otwór, a na końcu nastąpiło pęknięcie, a masa wody wytrysnęła i popłynęła w dół. Aż do perskich pochodów panował wielki strach na całym Wschodzie, gdyż wiele wiosek, ludzi i bydła zostało zatopionych, a także wszystko, co stało na drodze nagłej masy wody. Zniszczyła wiele społeczności. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

W Moezji (dzisiejsza Serbia), w wyniku trzęsienia ziemi powstała ogromna szczelina, która pochłonęła znaczną część miasta.

To (miasto), Pompeiopolis, nie zostało (tylko) obalone jak inne miasta przez silne trzęsienie ziemi, które je nawiedziło, ale (także) nastąpił w nim straszny znak, gdy ziemia nagle się otworzyła i również została rozerwana od jednej strony miasta do drugiej: połowa (miasta) wraz z (jego) mieszkańcami wpadła do środka i została pochłonięta w (tej) straszliwej i przerażającej przepaści. W ten sposób „żywcem zstąpili do Szeolu”, jak jest napisane. Kiedy ludzie wpadli w tę straszną i okropną przepaść i zostali pochłonięci w głębię ziemi, dźwięk zgiełku ich wszystkich unosił się gorzko i strasznie z ziemi przez wiele dni. Dusze ocalałych dręczone były odgłosem wrzawy, który wydobywał się z głębi Szeolu, ale nie byli w stanie nic zrobić, aby im pomóc. Później cesarz, dowiedziawszy się (o tym), wysłał dużo złota, aby w miarę możliwości mogli pomóc tym, którzy zostali pochłonięci przez ziemię. Ale nie było jak im pomóc – ani jednej duszy nie udało się uratować. Złoto dano żyjącym na odbudowę reszty miasta, która uciekła i została uratowana od tego kataklizmu (tego) straszliwego horroru spowodowanego przez nasze grzechy. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Równo 30 miesięcy po tym, jak Antiochia została zniszczona po raz pierwszy (lub po raz piąty licząc od początku istnienia miasta), została ona zniszczona ponownie. Tym razem, trzęsienie ziemi było już słabsze. Chociaż Antiochia znowu została zrównana z ziemią, to zginęło tylko 5 tysięcy ludzi, a okoliczne miasta nie ucierpiały.

Dwa lata po piątym upadku Antiochii została ona obalona ponownie, po raz szósty, 29 listopada w środę o godzinie dziesiątej. (…) Tego dnia silne trzęsienie ziemi trwało przez godzinę. Pod koniec trzęsienia dał się słyszeć (dźwięk) jak wielki, potężny i przeciągający się grzmot dochodzący z nieba, podczas gdy z ziemi podniósł się dźwięk wielkiego przerażenia, potężny i przerażający, jak od ryczącego byka. Ziemia zadrżała i zatrzęsła się z powodu grozy tego okropnego dźwięku. I wszystkie budynki, które zostały zbudowane w (Antiochii) od czasu jej (poprzedniego) upadku, zostały zburzone i zrównane z ziemią. (…) Tak więc (mieszkańcy) wszystkich okolicznych miast, usłyszawszy o katastrofie i upadku miasta Antiochii, siedzieli w smutku, bólu i żalu. (…) Jednak większość z tych, którzy przeżyli, uciekła do innych miast i opuściła Antiochię porzuconą i opustoszałą. Na górze nad miastem inni zrobili sobie schronienie z dywaników, słomy i sieci, i tak żyli w nich podczas udręki zimy. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Ustalmy teraz, w jakich latach wydarzyły się te potężne kataklizmy. Drugie zniszczenie Antiochii zdarzyło się 2 lata po pierwszym, a więc musiał to być rok 536. Wielkie osuwisko góry zostało w kronice Jana z Efezu umieszczone w roku poprzedzającym słynne zjawisko przyciemnionego Słońca, które na podstawie innych źródeł jest pewnie datowane na rok 535/536. A więc osuwisko było w roku 534/535, czyli podczas półtorarocznego „czasu śmierci”. Powstanie ogromnej szczeliny jest według kroniki datowane na okres pomiędzy dwoma trzęsieniami ziemi w Antiochii i powinien to być rok 535/536. Kronika Teofana potwierdza właśnie taki rok powstania szczeliny. Szczelina powstała więc w „czasie śmierci” lub niewiele później. Jan z Efezu pisze, że było w tych czasach wiele innych trzęsień ziemi. To był naprawdę ciężki czas dla żyjących wtedy ludzi. Zwłaszcza, że wszystkie te ogromne kataklizmy wydarzyły się na przestrzeni zaledwie paru lat pomiędzy rokiem 534 a 536.

Powodzie

Jak wiemy, w czasach Czarnej Śmierci deszcz padał prawie nieustannie. Podobnie i tym razem deszcze były wyjątkowo obfite. Rzeki wzbierały i powodowały powodzie. Rzeka Cydnus wezbrała tak bardzo, że otoczyła praktycznie cały Tars. Nil podniósł się jak zwykle, ale nie cofnął się we właściwym czasie. A rzeka Daisan zalała Edessę, duże i słynne miasto w pobliżu Antiochii. Według kroniki, wydarzyło się to w roku poprzedzającym pierwsze zniszczenie Antiochii. Napierająca woda zniszczyła mury miasta, zalała je i potopiła 1/3 populacji miasta, czyli 30 tysięcy ludzi.(ref.) Gdyby coś podobnego wydarzyło się dzisiaj, zginąłby ponad milion ludzi. Choć dzisiaj miasta nie są ogrodzone murami, to chyba nie trudno sobie wyobrazić, że może runąć jakaś tama, która powstrzymuje ogromne masy wody. W takim przypadku, może dojść do jeszcze większej tragedii.

Około trzeciej godziny nocy, kiedy wielu spało, wielu (innych) kąpało się w publicznej łaźni, a jeszcze inni siedzieli przy kolacji, nagle w rzece Daisan pojawiły się potężne ilości wody. (…) Nagle w ciemności nocy w murze (miasta) powstał wyłom i (gruz) nagromadził się i zatrzymał masę wody u jej wyjścia i (tak) całkowicie zalał (miasto). (Woda) wznosiła się (ponad) wszystkie ulice i dziedzińce miasta przylegające do rzeki. W ciągu godziny, a może dwóch miasto napełniło się wodą i zostało zatopione. Nagle woda weszła do łaźni publicznej przez wszystkie drzwi i wszyscy ludzie, którzy tam byli, utonęli, próbując (dosięgnąć) drzwi, aby się wydostać i uciec. (Ale) potop właśnie wlał się przez bramy i okrył wszystkich, którzy byli na niższych kondygnacjach i wszyscy razem utonęli i zginęli. Jeśli chodzi o tych na wyższych kondygnacjach, kiedy ci, którzy tam byli, zdali sobie sprawę z (niebezpieczeństwa) i rzucili się, aby zejść i uciec, powódź ich przytłoczyła, zostali zalani i utonęli. Inni zostali zalani podczas snu i śpiąc, nie czuli nic. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Anomalie pogodowe roku 536

W wyniku straszliwych trzęsień ziemi, ludzie potracili swoje domy. Nie mieli gdzie się podziać. Wielu uciekło w góry, gdzie budowali sobie „schronienia z dywaników, słomy i sieci”. W takich warunkach musieli przeżyć wyjątkowo chłodny rok 536 i srogą zimę, która nastała zaraz po drugim zniszczeniu Antiochii.

Zaraz po trzęsieniu ziemi, które wstrząsnęło i zniszczyło Antiochię, nadeszła sroga zima. Śnieg padał na głębokość trzech łokci [137 cm]. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Według naukowców ekstremalne zdarzenia pogodowe z 536 r. były najpoważniejszymi i najdłuższymi krótkoterminowymi epizodami ochłodzenia na półkuli północnej w ciągu ostatnich 2000 lat. Globalna temperatura spadła o 2,5 stopnia Celsjusza. Uważa się, że zdarzenie to zostało spowodowane przez rozległą pokrywę pyłu atmosferycznego, pochodzącego z dużej erupcji wulkanu lub uderzenia asteroidy. Jej skutki były rozległe, powodując nietypową pogodę, nieurodzaje i głód na całym świecie.

Jan z Efezu napisał w swoich Historiach Kościoła następujące słowa:

Był znak od słońca, jakiego nigdy wcześniej nie widziano i nie zgłaszano. Słońce stało się ciemne, a ciemność trwała przez 18 miesięcy. Każdego dnia świeciło przez około cztery godziny, a światło to było tylko słabym cieniem. Wszyscy twierdzili, że słońce już nigdy nie odzyska pełnego światła. Jan z Efezu cytowane w Chronicle of Zuqnin by D.T.M., p. III

Prokopiusz zanotował w 536 r. n.e. w swoim raporcie o wojnach z Wandalami:

I stało się tak w tym roku, że pojawił się najstraszniejszy znak. Słońce bowiem dawało swoje światło bez jasności, jak księżyc, przez cały ten rok i wydawało się niezmiernie jak słońce w zaćmieniu, ponieważ promienie, które rzucało, nie były jasne ani takie, jakie zwykło rzucać. A od czasu, kiedy to się stało, ludzie nie byli wolni ani od wojny, ani od zarazy, ani od żadnej innej rzeczy prowadzącej do śmierci. Prokopiusz z Cezarei The Vandal Wars, II.14

Ptaki były zdrętwiałe z zimna i osłabione z głodu.

W 538 r. rzymski mąż stanu Kasjodor w liście 25 opisał jednemu ze swoich podwładnych:

O kolejnych zjawiskach donosi szereg niezależnych współczesnych źródeł:

W grudniu 536 r. w chińskiej kronice Nanshi zapisano:

Żółty pył spadał jak śnieg. Potem pojawił się niebiański popiół tak gęsty w niektórych miejscach, że można go było zbierać garściami. W lipcu spadł śnieg, a w sierpniu był mróz, który zrujnował plony. Śmierć głodowa jest tak wielka, że ​​na mocy cesarskiego dekretu obowiązuje amnestia na wszystkie czynsze i podatki. Nanshi chronicle

Pył był prawdopodobnie piaskiem pustyni Gobi, a nie popiołem wulkanicznym, ale to sygnalizuje, że rok 536 był niezwykle suchy i wietrzny. Anomalie pogodowe doprowadziły do głodu na całym świecie. Irlandzie Annały z Inisfallen zanotowały „brak chleba w latach 536–539 n.e.”. W niektórych miejscach zdarzały się przypadki kanibalizmu. Chińska kronika podaje, że był “wielki głód”, i że “ludzie praktykowali kanibalizm i zginęło od 70 do 80% populacji”.(ref.) Zapewne głodujący ludzie najpierw zjadali tych, którzy wcześniej zmarli z głodu, ale jest możliwe, że potem też zabijali innych dla jedzenia. Przypadki kanibalizmu zanotowano też we Włoszech.

W tym czasie na całym świecie panował wielki głód, jak w pełni opisał w swoim raporcie Datius, biskup miasta Mediolanu, tak że w Ligurii kobiety zjadały własne dzieci z głodu i niedostatku; niektóre z nich, jak powiedział, pochodziły z rodziny jego własnego kościoła. 536/537 n.e. Liber pontificalis (Księga Papieży)

Przypuszcza się, że zmiany pogody zostały spowodowane przez popioły lub pyły wyrzucone w powietrze po erupcji wulkanu (zjawisko znane jako „zima wulkaniczna”) lub po uderzeniu komety lub meteorytu. Analiza słojów drzew przeprowadzona przez dendrochronologa Mike’a Baillie wykazała anormalnie niewielki wzrost dębu irlandzkiego w 536 r. Rdzenie lodowe z Grenlandii i Antarktydy wykazują dowody znacznych osadów siarczanowych na początku 536 r. i kolejne 4 lata później, co jest dowodem na rozległą kwaśną zasłonę pyłową. Geolodzy przypuszczali, że wzrost siarczanu z 536 r. pochodził z wulkanu na wysokiej szerokości geograficznej (być może z Islandii), a erupcja z 540 r. miała miejsce w tropikach.

W 1984 r. R. B. Stothers postulował, że przyczyną tego zdarzenia mógł być wulkan Rabaul w Papui Nowej Gwinei. Jednak nowe badania wskazują, że erupcja ta wydarzyła się później. Wybuch wulkanu Rabaul jest obecnie datowany metodą radiowęglową na rok 683±2.

W 2010 roku Robert Dull przedstawił dowody sugerujące związek między erupcją Tierra Blanca Joven w kalderze Ilopango w Salwadorze (Ameryka Północna) a ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi. Ilopango mógł nawet przyćmić erupcję Tambory z 1815 roku. Jednak nowsze badania datują tę erupcję na rok ok. 431 n.e.

W 2009 r. Dallas Abbott opublikował dowody pochodzące z rdzeni lodowych Grenlandii, że zamglenie mogło być spowodowane wielokrotnymi uderzeniami komet. Sferule znalezione w lodzie mogą pochodzić z ziemskich szczątków wyrzuconych do atmosfery w wyniku uderzenia.

Uderzenie asteroidy

W tamtych czasach, nie tylko Ziemia była niespokojna, ale wiele działo się również w kosmosie. Bizantyjski historyk Teofan Wyznawca (758-817 n.e.) opisał niecodzienne zjawisko, jakie obserwowane było na niebie w roku 532 (podany przez niego rok może być niepewny).

W tym samym roku nastąpiło wielkie poruszenie gwiazd od wieczora do świtu. Wszyscy byli przerażeni i mówili: „Gwiazdy spadają, a nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego”. Teofan Wyznawca, 532 n.e. The Chronicle of T.C.

Teofan pisze, że przez całą noc gwiazdy spadały z nieba. Zapewne był to bardzo intensywny deszcz meteorytów. Ludzie żyjący w tamtym czasie byli przerażeni. Nigdy wcześniej nie widzieli podobnego zjawiska. To była jednak tylko zapowiedź nadchodzącego, znacznie większego kataklizmu.

W tamtych czasach doszło do mało znanej, praktycznie nie odnotowanej, katastrofalnej klęski żywiołowej. Ogromna asteroida lub kometa spadła z nieba i zniszczyła wyspy Wielkiej Brytanii i Irlandii, powodując straszną pożogę, niszcząc miasta, wsie i lasy na całym obszarze oraz powodując rozległe powodzie w wyniku ogromnego tsunami wznieconego przez wpadające do morza kolosalne ilości skał lub lodu. Ogromne połacie Wielkiej Brytanii stały się niezdatne do zamieszkania, zatrute szkodliwymi gazami w obfitości i pokryte błotem. Praktycznie każda żywa istota albo zginęła natychmiast, albo wkrótce potem. Wśród mieszkańców również musiała być ogromna liczba ofiar śmiertelnych, chociaż prawdziwy rozmiar katastrofy prawdopodobnie nigdy nie będzie znany. Choć wielu historykom może się to wydawać niewiarygodne, archeologiczne dowody na zeszklenie kilku starożytnych fortów i kamiennych konstrukcji dają przekonujący dowód na twierdzenie, że Wielka Brytania i Irlandia zostały zniszczone przez tę kometę. To powszechne zniszczenie zostało odnotowane w kilku autentycznych, ówczesnych zapiskach. Geoffrey z Monmouth pisze o komecie w swojej książce o historii Wielkiej Brytanii, która była jedną z najpopularniejszych książek historycznych średniowiecza.

I wtedy Ythyrowi ukazała się Gwiazda o ogromnych rozmiarach, mająca pojedynczy promień, a na jego czele kula ognia w kształcie smoka, a ze smoczych paszczy dwie wiązki poszły w górę, jedna z nich sięgnęła najdalszej części Ffraink [Francji], a druga wiązka poszła w kierunku Iwerddon [Irlandii], i podzieliła się na siedem mniejszych wiązek. A Ythyr i wszyscy, którzy widzieli ten spektakl, bali się. Geoffrey z Monmouth The Historia Regum Britanniae

Powodem, dla którego ten epizod nigdy nie został uwzględniony w podręcznikach historii głównego nurtu ani uznany przez historyków, jest to, że aż do początku XIX wieku religia chrześcijańska, surowo zakazywała i uznawała za herezje przyznanie, że kamienie i skały mogą spadać z nieba. Dlatego całe wydarzenie zostało wymazane z historii i pozostało praktycznie niezauważone przez historyków. W 1986 roku, kiedy Wilson i Blackett po raz pierwszy zwrócili uwagę na to wydarzenie w głównym nurcie, byli poddani pogardzie i kpinom, a jednak teraz to wydarzenie powoli staje się akceptowane jako rzeczywistość i zaczyna być włączane do tekstów historycznych.

Zapiski o kamieniach spadających z nieba zostały usunięte z kronik, jednak przetrwały zapiski o spadających gwiazdach lub o niebie, nagle jaśniejącym w środku nocy. Meteoryt wybuchający w atmosferze wydziela ogromną ilość światła. Noc staje się wtedy jasna jak dzień. Można to zobaczyć na poniższym video.

Top 5 meteorite falls
Top 5 meteorite falls

Upadek meteorytu na Wyspach Brytyjskich zapewne musiał być widoczny z obszaru całej Europy. Prawdopodobnie właśnie to zdarzenie zaobserwował i opisał pewien mnich z Monte Cassino we Włoszech. O świcie św. Benedykt z Nursji zauważył migoczące światło, które zmieniło się w ognistą kulę.

Mąż Boży Benedykt, będąc pilnym w czuwaniu, wstał wcześnie, przed Jutrznią (jego mnisi jeszcze odpoczywali) i podszedł do okna swojej komnaty, gdzie ofiarował swoje modlitwy Bogu Wszechmogącemu. Stojąc tam, nagle, w środku nocy, patrząc w przód, ujrzał światło, które odpędziło ciemność nocy i błyszczało tak jasno, że światło, które świeciło pośród ciemności było o wiele wyraźniejsze niż światło dnia. Papież Grzegorz I, 540 n.e. The Life and Miracles of St. Benedict, II.35

Z relacji mnicha wynika, że kiedy było jeszcze całkiem ciemno, niebo nagle zajaśniało mocniej niż w dzień. Tylko upadek meteorytu lub jego wybuch tuż nad ziemią, mógł tak mocno rozświetlić niebo. Zdarzyło się to w czasie Jutrzni. Jutrznia to kanoniczna godzina liturgii chrześcijańskiej, pierwotnie śpiewana w ciemności wczesnego poranka. Tutaj podano, że miało to miejsce w roku 540, ale krążą różne daty tego zdarzenia. John Chewter, człowiek, który od wielu lat bada ten temat, mówi, że w zapiskach pojawiają się trzy daty dla komety lub kilku komet, o których mówimy: 534, 536 i 562 n.e.

Profesor Mike Baillie uważa, że ​​można się posłużyć mitologią, aby odkryć szczegóły tego wydarzenia. Przeanalizował on życie i śmierć jednej z najsłynniejszych legend wszech czasów i doszedł do intrygującego wniosku.(ref.) Szóstowieczna Brytania była podobno czasem króla Artura. Wszystkie późniejsze legendy mówią, że Artur mieszkał na zachodzie Brytanii i że gdy się zestarzał, jego królestwo zamieniło się w pustkowia. Legendy opowiadają również o straszliwych uderzeniach, które spadły z nieba na lud Artura. Co ciekawe, 10-wieczna kronika Walii zdaje się potwierdzać tezę o historycznym istnieniu króla Artura. Roczniki wspominają o bitwie pod Camlann, w której zginął Artur, datowanej na 537 r. n.e.

Rok 537: Bitwa pod Camlann, w której polegli Artur i Medraut; w Wielkiej Brytanii i Irlandii wybuchła zaraza. Annales Cambriae

Jeśli meteoryt spadł tuż przed śmiercią króla Artura, to musiało to być tuż przed rokiem 537, czyli w samym środku klimatycznej katastrofy.


Dżuma Justyniana i inne opisane tutaj kataklizmy przypadły na początek średniowiecza, czyli na okres, który potocznie nazywany jest Wiekami Ciemnymi. Okres ten zaczął się od upadku Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego pod koniec V wieku i trwał do połowy X wieku. Miano Wieków Ciemnych zyskał ze względu na niewielki zasób źródeł pisanych pochodzących z tego okresu oraz powszechne przeświadczenie o upadku kulturowym, intelektualnym i ekonomicznym. Można podejrzewać, że zaraza i kataklizmy, które w tamtym czasie spustoszyły świat, były jedną z głównych przyczyn tej zapaści. Ze względu na małą ilość źródeł, chronologia wydarzeń z tamtej epoki jest bardzo niepewna. Można mieć wątpliwości, czy dżuma Justyniana rzeczywiście zaczęła się w roku 541, czy może było to w zupełnie innym czasie. W następnym rozdziale spróbuję poukładać chronologię tamtych wydarzeń i ustalić, kiedy tak naprawdę wydarzył się ten globalny kataklizm. Przy okazji, przedstawię wam kolejne zapiski kronikarzy, które pozwolą jeszcze dokładniej zrozumieć tamte wydarzenia.

Następny rozdział:

Datowanie dżumy Justyniana